W czwartek po godzinie 9.00 policjanci patrolujący miasto usłyszeli w stacji komunikat dyżurnego o młodym mężczyźnie, który na podwórzu jednej z posesji przy ul. Pięknej oblał się łatwopalną substancją i próbował się podpalić. Patrol będący w pobliżu miejsca zdarzenia natychmiast pojechał pod wskazany adres. 34-latek słysząc, że sąsiedzi wezwali na pomoc policję, uciekł z miejsca zamieszkania. Mundurowi ruszyli na poszukiwania. Udali się do najbliższej rodziny desperata i poprosili, by ta skontaktowała się z nim telefonicznie. Początkowo zapłakany i roztrzęsiony 34-latek nie chciał zdradzić, gdzie przebywa, jednak po krótkiej perswazji udało się ustalić, że ukrywa się nieopodal swojego miejsca zamieszkania. Policjanci natychmiast pojechali we wskazane miejsce, gdzie na poddaszu znaleźli chowającego się za szafką mężczyznę. Odzież jego nasączona była łatwopalną substancją, a w ręku trzymał zapaloną zapalniczkę. Życie mężczyzny ocaliła natychmiastowa reakcja mundurowych, którzy w ostatniej chwili obezwładnili mężczyznę, wytrącając mu z ręki płonący przedmiot. W spokojnej rozmowie z niedoszłym samobójcą ustalili, że powodem desperackiego kroku była jego nieuleczalna choroba oraz brak środków na wychowywanie półtorarocznego synka. 34-latek przyznał, że gdyby nie pomoc mundurowych, popełniłby największy błąd w życiu, osierocając swoje ukochane dziecko.