Późnym wieczorem dyżurny pabianickiej komendy policji odebrał telefon od zdenerwowanych rodziców 24-letniej pabianiczanki. Mówili, że córka ma myśli samobójcze i zniknęła z domu. Błagali o pomoc. Podali adres, pod którym córka mieszkała wraz z konkubentem.
Dyżurny natychmiast wysłał tam patrol. Kobiety nie było. Od jej partnera udało się im dowiedziec, że się pokłócili. Kobieta  zarzucała partnerowi, że stale jest pijany. Krzyczała, że ma dość takiego życia i zamknęła się w łazience. Mężczyzna próbował dostać się do łazienki, wybił szybę w drzwiach. Wtedy kobieta wybiegła, zabrała kluczyki od samochodu i trzasnęła drzwiami do mieszkania. Wsiadła do zaparkowanego przed domem volkswagena i odjechała.
Policjanci próbowali skontaktować się z nią telefonicznie, ale nie odbierała.
Wtedy jeden z policjantów przesłał jej SMS. Prosił o rozmowę i spotkanie. Zgodziła się.
Po kilku minutach doszło do spotkania ze zrozpaczoną i zapłakaną kobietą - na terenie Lewityna.
W tym czasie dotarł tam również konkubent. Był pijany. Miał w organizmie ponad 3 promile alkoholu. Został zatrzymany i zawieziony do komendy.
Zdesperowaną pabianiczankę policja zabrała do szpitala. Tam pomocy udzielili jej lekarze. Kobieta nie chciała zostać w szpitalu. Stwierdziła, że już dobrze się czuje. Wróciła do domu.