2,5 prom. alkoholu miał w sobie rowerzysta, którym straszliwie rzucało po szosie w Bychlewie. Wczoraj po południu zatrzymali go policjanci.
Pijak nie był skruszony. Brawurowo uznał, że dogada się z gliniarzami. Obiecał im 200 zł za to, żeby go puścili. Zanim policjanci skuli go, sięgnął do kieszeni spodni. Forsy było tam mało, bo resztę przepił. Zostało ledwie kilka „dyszek”. Te banknoty próbował wetknąć policjantowi.
Dziś prokurator postawił rowerzyście zarzuty: łapownictwo i jazda po pijanemu. Grozi za to 8 lat więzienia.