W piątek zmarł Józef Oleksy. Regularnie przyjeżdżał do Pabianic, by spotkać się z Marcinem Kowalem (szefem spółki Hanmar). Byli kolegami ze studiów i gościli się w swoich domach. Kowal kumplował się z Oleksym od czasów studenckich, gdy mieszkali w ciasnym pokoju akademika. Gdy pojawiał się w Pabianicach, spotykał się też z lokalnymi przedsiębiorcami. Wspólnie jadali obiady.
W 2004 roku Oleksy był wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych.
 
- Był bardzo inteligentny i potrafił wznieść się ponad podziały polityczne – wspomina Bogdan Michalski, szef firmy Jumi.
 
Odwiedzał polityków SLD. W 2005 roku po spotkaniu z mieszkańcami był na obiedzie w Restauracji Kaczorowski. Zjadł wołowinę w sosie, ziemniaki i bukiet surówek. Niespodziewanie jednak zrezygnował z ulubionego dania - pieczonego boczku. Innym razem jadł w Piemoncie przy Kilińskiego.
 
- Za mojej kadencji, od 2007 roku był dwa razy na zaproszenie SLD - wspomina Bogdan Piotrowski z SLD. - Zawsze widać u niego było duży rozsądek i obiektywną ocenę partii. Miał zawsze swoje zdanie i było to jego zdanie. Nikt na niego nie miał wpływu. Mówił tylko to, co sam uważał za istotne.
 
Józef Oleksy od kilku dni przebywał w warszawskim Centrum Onkologii. Miał 68 lat.