Na terenie posesji przy ulicy Żytniej leżał bez ruchu mężczyzna. Wezwano strażników miejskich. Funkcjonariusze nie mogli jednak zbliżyć się do leżącego, bo pilnował go duży pies. Kiedy wezwane przez strażników pogotowie przyjechało na miejsce, z domu, przed którym leżał człowiek, wyszła pijana kobieta. Podała się za właścicielkę psa i zabrała go. Dopiero wtedy można było zbadać mężczyznę i zabrać go do szpitala. Był pijany.