Mowa o Jerzym Czaplińskim, który od września w Miejskim Ośrodku Kultury prowadzi zajęcia teatralne dla dzieci. Grupa 14 dzieciaków pod wodzą pabianickiego aktora, muzyka, reżysera, scenarzysty już ponad dwa miesiące przygotowuje spektakl pt. „Kołysanka dla bałwanka”.
– To opowieść o bałwanku, który się zgubił i chce wrócić do domu – mówi Czapliński.
Do napisania sztuki zainspirowało go rzeczywiste zdarzenie. Pewnego razu, wyglądając przez okno, zobaczył na podwórku dwóch małych chłopców, którzy rozmawiali z... ulepionym ze śniegu bałwankiem. Postanowił uwiecznić to w swojej sztuce.
Praca z dziećmi to nie nowość w karierze Jerzego Czaplińskiego. Z Miejskim Ośrodkiem Kultury współpracował już kilkanaście lat temu. Wtedy to prawidłowej wymowy, dykcji i gry na scenie uczył 17–letniego Grzegorza Mackiewicza, dziś przewodniczącego Rady Miejskiej. Po latach Czapliński wrócił do MOK–u.
– Lubię pracować z dziećmi – przyznaje.
56–letni pabianiczanin ukończył wydział wokalno–aktorski w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Łodzi (teraz Akademia Muzyczna).
– Od najmłodszych lat interesowałem się muzyką – mówi.
Chodził do szkoły muzycznej, gdzie uczył się grać na gitarze. W szkole średniej śpiewał w zespole Crash.
– Graliśmy tak zwaną muzykę beatową, ale już z elementami rocka. To były same covery, na przykład piosenek Led Zeppelin – dodaje.
Muzyczne pasje Czaplińskiego i miłość do sceny zdecydowały o wyborze studiów. Do dziś pamięta swój egzamin do PKSW.
– Musiałem wyrecytować fragment czwartej księgi „Pana Tadeusza” oraz fragment „Raportu z Monachium” Brychta – wspomina.
Odgrywał też scenkę, w której udawał, że jest bardzo głodny, nie ma nic do jedzenia i łamie sobie ząb na suchej bułce.
– Z wykształcenia jestem aktorem oraz aktorem teatrów muzycznych – wyjaśnia pan Jurek. – Po ukończeniu szkoły przez 11 lat pracowałem w Teatrze Muzycznym w Łodzi.
Początkowo obsadzano go w rolach amantów.
– Nie czułem się z tym dobrze. Zdecydowanie bardziej interesowały mnie role charakterystyczne – przyznaje aktor.
Po „muzycznym” przyszła pora na pracę w łódzkim Teatrze Powszechnym i Teatrze Dialog. Czapliński odnosił spore sukcesy. Dostał nagrodę Srebrnej Łódki, przyznawaną przez Towarzystwo Przyjaciół Łodzi za rolę krawca Motla w „Skrzypku na dachu”. W 1986 wyreżyserował i śpiewał w spektaklu „Brel”, który zajął I miejsce na Festiwalu Małych Form w Szczecinie.
Jak w każdym zamkniętym środowisku, tak i w świecie aktorów przesądów nie brakowało.
– Gdy na podłogę spadła kartka z tekstem, należało ją przydepnąć. Trzeba też było pamiętać o tym, by nie wchodzić na scenę lewą nogą – wyjawia aktor. – Ale ja nigdy w takie zabobony nie wierzyłem.
W czasie swojej kariery pracował z wieloma wybitnymi aktorami. W Teatrze Współczesnym przez dwa lata grał z Adamem Hanuszkiewiczem. Występował też z wielkimi gwiazdami teatrów muzycznych – Xenią Grey, Wandą Polańską, Beatą Artempską.
Lata 1990–1994 to wspomniana pierwsza współpraca z Miejskim Ośrodkiem Kultury w Pabianicach. Rok później założył w Łodzi (i prowadzi do tej pory) Agencję Aktorską Atma. Wraz z innymi aktorami zajmuje się „produkowaniem” przedstawień. Spektakle skierowane są głównie do dzieci i młodzieży.
– Gramy zwykle w szkołach, przedszkolach, na imprezach plenerowych – wylicza.
Występują w Łodzi, Piotrkowie, Tomaszowie, Łowiczu. Dają około 300 przedstawień rocznie. Oprócz pracy w agencji i (od niedawna) w MOK–u, Jerzy Czapliński „wynajmowany” jest również do kierowania wszelkiego rodzaju większymi i mniejszymi imprezami plenerowymi. Prowadził koncerty na Dniach Pabianic, czy imprezy dla dzieci w amfiteatrze Parku Wolności.
– Umiem zapanować nad tłumem – przyznaje nieskromnie.
Podczas obchodów święta 3 Maja w Pabianicach, wcielił się w postać króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Pracę z dziećmi pabianicki artysta bardzo sobie ceni, choć przyznaje, że nie każdego można nauczyć aktorstwa.
– Bardzo ciężką pracą tacy ludzie mogą stać się tylko poprawni, ale aktorów z prawdziwego zdarzenia z nich nie będzie – przyznaje.
W grupie pana Jurka gry aktorskiej uczą się dzieci w wieku 11–14 lat.
– Najtrudniejsze to przekazanie im, że scena jest pewnego rodzaju zakłamaniem. Że tutaj trzeba inaczej mówić i ustawiać się tak, żeby głos mógł dojść do widza – mówi.
Oprócz przygotowań do spektaklu, uczenia piosenek, aktor dużo czasu spędza na nauce dzieciaków poprawnej dykcji, prawidłowego oddechu i donośnego głosu.
– Dzieci nie mają tremy – mówi. – Ja wciąż mam, szczególnie przed każdą premierą, ale to taka trema dobra, mobilizująca.
Premiera „Kołysanki dla bałwanka” odbyła się 11 grudnia. Było to przedstawienie zamknięte, dla podopiecznych miejskich domów pomocy. Spektakl otwarty, dla wszystkich, zaplanowano na 14 stycznia.
– Obecnie pracujemy już nad wersją hip–hopową śpiącej królewny – mówi Jerzy Czapliński. – Na razie nie mogę powiedzieć nic więcej, ale spektakl ten będzie dużą niespodzianką.