We wtorek o godzinie 21.00 trzy zastępy straży pożarnej pognały na ul. Warszawską. Strażacy musieli dostać się do mieszkania w kamienicy.

- Zachodziło podejrzenie zgonu lokatora – wyjaśnia ogn. Szymon Giza z Komendy Powiatowej PSP w Pabianicach.

Pomoc wezwała lokatorka kamienicy, która od dłuższego czasu nie widziała sąsiada. Zaniepokojona zadzwoniła na 112.

Niestety, najgorsze obawy potwierdziły się. W mieszkaniu strażacy zastali martwego 61-latka. Ze względu na stan ciała, nie podejmowali już czynności ratunkowych.

To kolejna samotna śmierć w Pabianicach.

W tym roku strażacy byli aż 79 razy proszeni o pomoc w dostaniu się do zamkniętych mieszkań, bo była obawa o zdrowie i życie lokatorów.

W 13 przypadkach sprawdziły się najgorsze przypuszczenia. Ze statystyk strażaków wynika, że zmarli samotnie to w 10 przypadkach byli mężczyźni. Najmłodszy z nich miał 30 lat. Znaleźli też 3 kobiety. Najstarsza z nich miała 91 lat (pisaliśmy o tym TUTAJ).

Umieranie w samotności jest coraz częstszym zjawiskiem.

Dlaczego ludzie nie reagują na trudną sytuację osób z ich otoczenia?

Mówi psycholog Anna Nowak z Ośrodka Profilaktyki i Integracji Społecznej Miejskiego Centrum Pomocy Społecznej w Pabianicach.

– Przyczyną są istotne deficyty w kompetencjach społecznych, dodatkowo szybkie tempo życia i wielokierunkowość naszych działań. To wszystko powoduje, że pochłonięci własnymi sprawami nie znajdujemy czasu dla drugiego człowieka.

Często jesteśmy odcięci od rzeczywistości, realnych kryzysów i sytuacji, nadmiernie skupiamy się na sobie, ale w taki sposób, że podsycamy ten negatywny, chory egoizm. Poza tym coraz mniej wartości moralnych zaliczamy do tzw. uniwersalnych, na co nakłada się myślenie typu: „Nieważne, co daję innym. Ważne, co mam ja sam”.

Tracimy z pola widzenia innych ludzi, bo często utraciliśmy już sami siebie. Nie podejmujemy refleksji, co jest ważne, czego potrzebujemy, tym samym mamy kłopot z rozpoznaniem trudnych sytuacji u innych.

Poza tym istnieje w społeczeństwie duża niechęć do brania odpowiedzialności za siebie, a tym bardziej za drugiego człowieka, słabszego, potrzebującego czasu, uwagi, zainteresowania.

Zbyt wiele jest bodźców otaczających nas, co powoduje, że zatracamy to, co ważne, między innymi troskę o innych.

Ponadto, w znacznej mierze przenieśliśmy swoją aktywność i relacje do świata wirtualnego. Dużo łatwiej jest wysłać SMS, niż porozmawiać twarzą w twarz, co spłyca relacje, ale też zdejmuje z nas odpowiedzialność.