Około godziny 16.00 na ulicy Podleśnej w Chechle Drugim rozegrał się dramat 69-letniego mężczyzny. Czesław K., mieszkaniec domu jednorodzinnego, odkręcił dwie duże butle z gazem. Wybuch był potężny. Eksplozja uniosła dach, część dachu spadła na ulicę. Kawał muru wpadł do zaparkowanego przed domem fiata uno. Połowa domu od strony ulicy leży w gruzach.

Sprawca wybuchu przeżył. Sąsiedzi wyciągnęli Czesława K. z ruin domu. Strażacy ratowali mu życie, póki nie przyjechała karetka pogotowia.
Okazało się, że stan lokatora jest bardzo ciężki (rozległe poparzenia). Dlatego wezwano pogotowie lotnicze. Zanim śmigłowiec zabrał Czesława K. do Siemianowic Śląskich, przez godzinę lekarze ratowali życie poparzonego i przygotowywali go do transportu.

Z Łodzi przywieziono dwa wyszkolone psy. W ruinach domu psy szukały innych zasypanych. Nikogo nie znalazły.
Według sąsiadów, żona poparzonego wyjechała kilka dni temu - zabrała ją córka.