ad

W wyniku niepełnego spalania, cząstki sadzy oblepiają przewód kominowy. Jako, że są one zdolne do dalszego spalania, stanowią doskonały materiał palny. W tym sezonie problem zdaje się dodatkowo nabierać rumieńców, a wszystko za sprawą węgla.

- Naszego węgla brakuje i ludzie kupują go gdzieś z zagranicy, a ten spala się nieprawidłowo, jest więcej popiołu – mówi mistrz kominiarski Krzysztof Bednarkiewicz. - Więcej smołowatej sadzy osadza się w kominach.

A zgromadzone w kominie sadze mogą spalać się w nawet 1.000 stopni Celsjusza. Tak wysoka temperatura często powoduje uszkodzenie komina, co nierzadko prowadzi do rozprzestrzenienia się pożaru na konstrukcję budynku czy ulatniania tlenku węgla i dymu.

- A jak sadza się zapali, to ratunku nie ma – dodaje kominiarz. - Tak wysoka temperatura może też spowodować, że komin pęknie, a przez powstałe nieszczelności dym dostanie się do mieszkań. Lokatorzy mogą po prostu zatruć się czadem.

Dlatego tak ważne jest regularne usuwanie sadzy. W budynkach mieszkalnych wielorodzinnych, zamieszkania zbiorowego, użyteczności publicznej czy produkcyjno-magazynowych czynności te musi wykonywać osoba posiadająca kwalifikacje kominiarskie.

Częstotliwość usuwania zanieczyszczeń z przewodów dymowych i spalinowych powinna zależeć od intensywności ich używania. Właściciel budynku w żadnym momencie nie powinien dopuścić do zalegania sadzy.

W przypadku paliw stałych (np. węgiel, miał, drewno, ekogroszek) przewód kominowy powinien być czyszczony co najmniej raz na 3 miesiące w okresie użytkowania. Gdy grzejemy paliwami ciekłymi i gazowymi (np. olej opałowy, gaz ziemny) co najmniej raz na 6 miesięcy.

- Zdarza się, że właściciele sami czyszczą kominy, ale na brak pracy nie narzekamy, często jesteśmy wzywani – dodaje pan Krzysztof.

W minionym roku niestety sadze w kilku kominach zapłonęły. I tak nieczyszczony od lat komin był przyczyną pożaru domu jednorodzinnego w Dobroniu. Żeby dostać się do źródła ognia, strażacy musieli użyć drabiny mechanicznej.

Alarm na stanowisku kierowania podniesiono w sobotę (12 listopada) chwilę przed godziną 19.00. Z pomocą mieszkańcom domu - ok. 90-letniej kobiecie i jej 70-letniemu synowi, ruszyły 3 wozy strażackie - jeden z miejscowej jednostki i dwa z Pabianic.

Sytuacja wyglądała poważnie. Ogień buchał z komina. Zauważył to mężczyzna, który przejeżdżał obok i wezwał pomoc.

Okazało się, że w przewodzie kominowym zapaliła się sadza.

- Komin nie był czyszczony od lat. Wskazywały na to zanieczyszczenia sięgające po strop pierwszej kondygnacji - mówił st. kpt. Michał Kuśmirowski z komendy PSP.

Przez kłęby gęstego dymu ratownicy musieli pracować w aparatach ochrony dróg oddechowych. Szczęśliwie obyło się bez osób poszkodowanych, a żywioł opanowano.

Czujni sąsiedzi to skarb

Przekonali się o tym mieszkańcy jednej z kamienic. Kobieta zauważyła z okna ogień i gęsty dym wydobywający się z komina sąsiedniego budynku przy ul. Sienkiewicza 7. Na miejsce wyjechały cztery zastępy – 12 strażaków. Działo się to również w listopadzie.

Zgłoszenie zostało potwierdzone. W jednym z kominów płonęły sadze. Strażacy szybko ugasili pożar, wygasili również w piecu centralnego ogrzewania. Strącili sadze wyciorem, wynieśli je na zewnątrz i przelali wodą. Pracowali w aparatach ochrony dróg oddechowych i użyli kamery termowizyjnej, żeby nie przegapić ukrytego zarzewia ognia. Przewietrzyli pomieszczenie i sprawdzili pod kątem obecności tlenku węgla.