Wieczorem w Woli Zaradzyńskiej złodziej skradł spod wiaty motocykl marki Suzuki. Miał fart – w stacyjce był kluczyk.
Wyjeżdżając na drogę, omal nie wpadł pod przepisowo jadący samochód marki Opel.

Właściciel motocykla wezwał policję. Ekipa radiowozu pojechała po śladach kół suzuki, zostawionych na piaszczystej drodze.

Niebawem policjanci dostrzegli mężczyznę odpowiadającego rysopisowi sprawcy kradzieży. Wtedy złodziej zeskoczył z motocykla, cisnął maszynę w trawę i pieszo uciekał przez pola obsiane zbożem. Dopadli go kilkaset metrów dalej.

Zatrzymany nie chciał dmuchać w alkomat. Pobrano mu krew. Za kradzież motocykla grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.