Ma 33 lata. Gdy brakowało mu pieniędzy na wódkę, jechał do Łasku. Tam obserwował rowerzystów. Gdy któryś z nich na chwilę zostawił pojazd przed blokiem, urzędem albo sklepem, kradł rower. Pabianiczanin wpadł w pobliżu przystanku kolejowego, gdy prowadził skradzionego „górala”.

Był pijany. „Rąbnięty” rower ciągnął wzdłuż torów kolejowych. Wtedy zauważyli go policjanci z patrolu. Ponieważ ledwie się trzymał na nogach i łatwo mógł się zatoczyć pod pociąg, sprowadzili go na peron. Tam kazali pokazać dokumenty. Pabianiczanin nie dał rady wytłumaczyć policjantom, co robi w Łasku i czyj jest rower. We krwi miał ponad 1,6 prom. alkoholu.

Szybko sprawdzono pochodzenie roweru – był skradziony sprzed poczty. Pabianiczanin wylądował w areszcie.

Niebawem wyszło na jaw, że ten sam złodziej połaszczył się też na „damkę” (wartą 400 zł) – kilka dni wcześniej. Policja ustala, czy jest on sprawcą również wcześniejszych kradzieży rowerów w Łasku.

Gdy złodziej wytrzeźwiał, przyznał się do winy. Grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.