Do tej pory za siedzenie w lokalu komisji obwodowej i nocne liczenie głosów pabianiczanin dostawał 160 zł na rękę. Teraz dostanie 300 zł. Przewodniczący miał wypłacanie 200 zł, więc jego dieta wzrośnie do 380 zł. Zastępca dostanie 330 zł.

- Ta podwyżka diet na pewno zachęci pabianiczan do udziału w pracach komisji obwodowych – mówi Paweł Rózga, sekretarz miasta. - To moje trzecie wybory samorządowe, od kiedy pracuję w Urzędzie Miejskim. Kiedyś było bardzo dużo chętnych do takich prac przy wyborach. Od kilku lat ta stawka nie rosła, więc zainteresowanie spędzeniem weekendu w komisji wyborczej zdecydowanie zmalało.

Taka osoba musi brać udział w szkoleniach. Potem w wyborczą niedzielę musi siedzieć w komisji obwodowej, a następnie w nocy liczyć głosy. Prace kończą się nierzadko nad ranem. Gdy pojawiają się błędy, liczenie trzeba powtórzyć.

Najłatwiejsze do policzenia są wybory do Europarlamentu. Ostatnie takie były w maju tego roku.

- Na pierwszym spotkaniu organizacyjnym spędziłam pół godziny. Na szkoleniu byłam około dwóch godzin. Dzień przed wyborami trzeba było naszykować lokal wyborczy, więc takie spotkanie trwało kolejne dwie godziny – wylicz pani Magda, która w maju zasiadała jako członek komisji obwodowej. - W dniu wyborów przyszłam na godz. 6.00. Godzinę później otworzyliśmy lokal, a już po 14.00 zostałam zmieniona przez innego członka komisji. O godz. 21.00 wróciłam na liczenie głosów, więc w domu byłam około północy.

Zdecydowanie więcej pracy jest przy wyborach samorządowych, gdy wybieramy radnych i prezydenta. Dlatego za prace w jesiennych wyborach będą dwukrotnie wyższe stawki.

Zgodnie z uchwałą PKW, przewodniczącym terytorialnych komisji wyborczych przysługuje zryczałtowana dieta za czas związany z wykonywaniem zadań członka komisji w wysokości 650 zł. To komisja, która ma dyżur w Urzędzie Miejskim i odbiera karty do głosowania z obwodowych komisji. Do tej pory przewodniczący dostawał 245 zł. Stawka dla zastępców wzrosła do 600 zł, a dla członków – do 550 zł.

- To są pieniądze z budżetu państwa – wyjaśnia Rózga.

Przy ostatnich wyborach pracę miało 435 pabianiczan. Kosztowało to budżet państwa około 160.000 zł. W listopadzie ta kwota zostanie podwojona.