Ciężarówki prywatnej firmy transportowej jeździły na tanim, ale zabronionym oleju opałowym. Wykryli to dopiero funkcjonariusze Izby Celnej. Właściciel firmy ma poważne kłopoty.

Zaczęło się od lotnej kontroli na przedmieściu Pabianic. Celnicy zatrzymali tu samochód ciężarowy marki DAF. Kontrolowali, na jakim paliwie jedzie. Z baku DAF-a pobrali próbkę oleju. Wszystko było w porządku, bo test wykazał, że w zbiorniku jest olej napędowy.
Ale czujnemu funkcjonariuszowi coś „nie grało”. Uważniej przyjrzał się nietypowej konstrukcji wlewu paliwa. I dostrzegł, że w zbiornik wmontowano metalową tuleję. W tej tulei pływał legalny olej napędowy. Było go zaledwie kilka litrów (na wypadek kontroli). Dopiero po wymontowaniu tulei funkcjonariusze znaleźli wlew do baku. Zbiornik był wypełniony nielegalnym olejem opałowym. Z podobnym oszustwem celnicy spotkali się już kilka miesięcy wcześniej.

Natychmiast pojechali do firmy transportowej, która ma DAF-a z fałszywym zbiornikiem. Skontrolowali tam wszystkie ciężarówki. Samochody te miały również miały „fałszywki” i od dawna były napędzane olejem opałowym.
W magazynie firmy celnicy znaleźli ponad 25.000 litrów oleju opałowego.