Od wczoraj Pabianice żyją pod wrażeniem malwersacji dokonanej przez znanego kupca Arona Finkielsztajna, zamieszkałego przy ulicy Krótkiej 18. Finkielsztajn w szeregu większych sklepów i firm brał towar, płacąc gotówką. Zyskawszy w ten sposób zaufanie wziął od swych dostawców towar na kredyt za sumę kilkudziesięciu tysięcy złotych i zbiegł. Powiadomione o oszustwie władze śledcze poszukują zbiega.

marzec 1927 „Łódzkie Echo Wieczorne”

Zemsta rybiarzy

Przy ul. Garncarskiej został dotkliwie pobity 40-letni Maurycy Lewkowicz, kupiec ryb, przywożący je z Widawy. Jak się okazało sprawcami krwawej bójki byli bracia Nisel i Ordynas, znani hurtownicy ryb w Pabianicach. Pobili oni Lewkowicza przez zemstę, widząc w nim niebezpiecznego konkurenta. Lewkowiczowi udzielił pomocy lekarz, który przewiózł go w stanie ciężkim do szpitala. W związku z krwawym zajściem ludność zbojkotowała pabianickich rybiarzy, nie kupując od nich ryb.

maj 1929, „Rozwój”

Wpadka fałszerza bilonu

Od dłuższego czasu w Sieradzu, Pabianicach i Zduńskiej Woli pojawiły się w obiegu falsyfikaty 50-groszówek. Przed kilku dniami natrafiono na ślad fałszerza. Jeden z właścicieli sklepów, niejaki Wincenty Rykiert, otrzymał od nieznanego mu osobnika kilka 50-groszówek, między którymi spostrzegł falsyfikat. Ostrożny kupiec zatrzymał nieznajomego i oddał go w ręce policji. Był to 20-letni Kazimierz Dwornik, zamieszkały z matką - wdową.

Rewizja w mieszkaniu matki Dwornika dała nadspodziewane wyniki, policja odnalazła tam przyrządy do fabrykacji metalu, z którego wytapiano pieniądze. Ustalono, że Dwornik fabrykował pieniądze bez udziału wspólników. Będąc odlewnikiem w zakładzie ślusarskim K. Lipińskiego, zrobił ramkę metalową, nasypał w nią piasku, następnie zrobił w piasku odcisk 50-groszówki, który mu służył za model do odlewów. Z zeznań Dwornika wynika, że do fałszerstwa skłoniła go nę­dza.

czerwiec 1926, „Republika”

Proboszcz buduje

Dzięki inicjatywie ks. proboszcza Leopolda Petrzyka, buduje się przy ul. Żeromskiego, na terenie plebanii parafii nowomiejskiej, jednopiętrowy dom katolicki. W domu tym będzie się mieścić sala teatralna, czytelnia, sala posiedzeń, bufet, bezalkoholowy, itd. Dom ma być centralą skupiającą kulturalne życie robotniczych sfer katolickich.

lipiec 1929, „Republika”

Bokserzy biją strajkujących

W pabianickiej fabryce „Krusche i Ender” zakładowy klub sportowy zatarasował wejście do fabryki, a sekcja bokserska usiłowała rozpędzić przybyłych robotników z komisją strajkową. Doszło do poważnych rękoczynów, w wyniku których są ranni i lżej pobici. Jednakże robotnicy zwyciężyli, po czym przystąpili do strajku.

marzec 1927, „Republika”

Ukradli ukradzione

Niejaki Binkowski przedostał się do parku firmy Krusche i Ender, gdzie w ukryciu złowił ze stawu fabrycznego 30 funtów ryb. Uradowany obfitym połowem, udał się w stronę domu. Na ul. Sienkiewicza napadli nań czterej napastnicy, którzy pobili Binkowskiego i skradli worek z rybami. Pokrwawiony udał sie do komisariatu policji i zameldował o napadzie. W toku dochodzenia policja stwierdziła, że ryby ukradzione Binkowskiemu pochodzą również z kradzieży. W rezultacie czego wytoczono dochodzenie nie tylko sprawcom napadu na Binkowskiego, ale i samemu Binkowskiemu.

sierpień 1929, „Republika”

Gołda ocalona

 Sąd rozpatrywał sprawę 56-letniego Majera Lewkowicza z Pabianic, oskarżonego o zmuszanie do nierządu 17-letniej Gołdy Tutrek z Łodzi. W sierpniu ubiegłego roku Lewkowicz zgłosił się do ojca dziewczyny i zaproponował, by wyjechała z nim do Pabianic, gdzie obejmie obowiązki służącej. Przedstawił się jako zamożny kupiec i obiecywał dziewczynie doskonałe warunki.

Rodzina Tutrków była w krytycznej sytuacji materialnej, dlatego propozycję Lewkowicza przyjęła z radością. Gołda pojechała z Lewkowiczem, lecz w Pabianicach przekonała się, że wpadła w ręce człowieka czerpiącego zyski z nierządu kobiet. Rozpaczliwy opór dziewczęcia Lewkowicz usiłował przełamać biciem. Ojciec Goł­dy, zaniepokojony brakiem wiadomości od niej, udał się do Pabianic i tu dowiedział się strasznej prawdy o losie córki. Powiadomił niezwłocznie policję.

kwiecień 1928, „Hasło Łódzkie”

Będzie tramwaj miejski

Na ostatniej konferencji w Magistracie Pabianic przedstawiciel zarządu Łódzkich Kolei Dojazdowych zakomunikował, że projektuje wprowadzenie specjalnego tramwaju miejskiego. Będzie ów tramwaj co pół godziny kursował pomiędzy Skrętem a dworcem kolejowym, mając na celu obsłużenie komunikacji wewnętrznej miasta.

kwiecień 1928, „Hasło Łódzkie”

Bezczelność szczurów

Władze miejskie przystąpiły do tępienia szczurów. Sprawa ta jest nader ważna, ponieważ nie ma podwórza w Pabianicach, które by było pozbawione szkodników. Nawet podwórza domów przy ulicach pryncypalnych, jak ul. Kościuszki, roją się szczurów, których bezczelność dochodzi do tego stopnia, że wchodzą po schodach.

wrzesień 1926, „Gazeta Pabjanicka”

Co dzieci śpiewać powinny

Pan Józef Radwański, inspektor szkolny powiatu łaskiego, wydał zarządzenie, mocą którego każde dziecko w szkole powszechnej w Pabianicach i okolicy winno umieć śpiewać następujące pieśni: Bogurodzica, Kiedy ranne wstają zorze, Boże coś Polskę, Jeszcze Polska nie zginęła, Rotę. Zarządzenie to umotywowano jest tym, że istnieją pieśni, które winien znać cały naród. W szkole często uczą dzieci innych pieśni, zaniedbując pieśni dla narodu najważniejsze. Wyżej wyliczone pieśni Ministerstwo Oświaty uznało za takie, których nauczyć się trzeba bezwzględnie. W ten sposób szkoła powszechna przyczyni się do wzmocnienia węzłów między dzielnicami naszej Rzeczypospolitej.

wrzesień 1926 , „Gazeta Pabjanicka”