13 lutego w Sądzie Rejonowym w Pabianicach odbyła się rozprawa z wniosku miasta Pabianice o zawarcie ugody z powiatem pabianickim. Dotyczyła zwrotu kwoty ok. 11 milionów złotych plus odsetki ok. 27 mln zł, tj. długu, jaki powstał w szpitalu w okresie, gdy organem założycielskim szpitala był powiat pabianicki, czyli w okresie od początku 1999 r. do połowy 2001 r., tj. przez 2,5 roku.
W jej wyniku miała zostać zawarta ugoda, na mocy której powiat miałby oddać miastu jeśli nie całą, to część kwoty, którą wymieniłem. Do ugody nie doszło.

Spotkaliśmy się wtedy z zarzutami prezydenta wypowiedzianymi ustami jego rzeczniczki prasowej, że brak ugody świadczy o braku zaangażowania powiatu w sprawy miasta, a także lekceważeniu faktu, iż ze szpitala korzystają także mieszkańcy pozostałych gmin naszego powiatu, a także zarzutem, że jak powiedział prezydent, odmówiliśmy na zasadzie „nie, bo nie”.

Są to zarzuty bardzo krzywdzące i bezpodstawne, bo tak naprawdę do zawarcia ugody po prostu brak było podstaw.
Po pierwsze, szpital nigdy nie powinien być powiatowy, a został nim w wyniku uchylonego później przez Trybunał Konstytucyjny Rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów.

Po drugie, dysponujemy opinią kancelarii prawnej, z której wynika, że podstawa prawna, na jaką powołuje się prezydent, jest błędna i zapłacenie jakiejkolwiek kwoty byłoby niezgodne z prawem.

Po trzecie, opinia biegłych rewidentów zatrudnionych przez pana prezydenta, którzy wyliczyli kwotę sporu, budzi istotne wątpliwości. Nie uwzględnia ona faktu, że:
kiedy powiat przejmował szpital od miasta w 1999 r., był już zadłużony na 2,6 mln; kiedy szpitalem zarządzało znowu miasto, tj. od połowy 2001 r. szpital otrzymywał kilkukrotnie różnego rodzaju publiczną pomoc finansową liczoną w dziesiątkach mln zł na oddłużenie.
Ta pomoc powinna zlikwidować całe zadłużenie, mieć wpływ na wyliczenie długów zaciągniętych przez powiat. Nie została w wyliczeniach uwzględniona. Należy tu zauważyć również, że jeśli nawet przyjąć, iż kwota 11 mln jest wyliczona prawidłowo, z czym się nie zgadzamy, to należy zauważyć, że kwota zobowiązań na październik 2011 wynosiła 140 mln, czyli przez 10 lat wzrosła o 130 mln. Można zadać pytania, kto dopuścił do tak wysokiego zadłużenia? Gdzie była wtedy kontrola miasta?

Po czwarte, dlatego ustaliłem z prezydentem Dychto, iż o wysokości kwoty zadecyduję niezawisły sąd powołując niezależnego biegłego, a nie jak to ma miejsce teraz, przez jedną stronę, który ją wyliczy. Stwierdziliśmy, że kwota ugody, gdyby została zawarta, zawsze mogła budzić wątpliwości. Zarząd Powiatu mógłby się spotkać z zarzutem, że zapłacił za dużo, a prezydent z zarzutem, że kwota ugody jest dla miasta za mała. Dlatego byłem zdziwiony zmianą naszej umowy przez prezydenta, ale rozumiem, że była to procedura procesowa, którą musiał wypełnić.

Wreszcie po piąte pieniądze, o których mówimy, są pieniędzmi publicznymi i musimy je szanować, dysponować nimi po gospodarsku i wydawać zgodnie z prawem i obowiązującymi przepisami.

Zaś sprawy szpitala nigdy nie były nam obojętne.

Pomagaliśmy mu przekazując chociażby m.in. dotację na remont ZOL, czy też zestaw sond niskoenergetycznych dla Zakładu Fizjoterapii i będziemy pomagać, bo czujemy się do tego zobowiązani, ale musi się to odbywać zgodnie z literą prawa i obowiązującymi przepisami.