- Tyle się mówi o znieczulicy, a ja dziś o godz. 18.00 widziałam, jak kierowca nie wystraszył się wyrostków i wyszedł z autobusu, by obronić napadniętego chłopaka - mówi kobieta, która widziała zajście. - Szłam tamtędy i sama się bałam. Chciałam kawałek odejść i zadzwonić na policję, gdy podjechał autobus linii „7”.

Dwóch bandytów okładało pięściami chłopaka na przystanku autobusowym - na ulicy Grota-Roweckiego przy ul. Bugaj. Kierowca autobusu najpierw kilka razy zatrąbił, ale chuligani nie przestali. Kopali chłopaka po głowie. 

- Wtedy wysiadł, krzyknął na nich i zabrał tego pobitego. Kazał mu wsiąść do autobusu i odjechał - relacjonuje kobieta. - Nie bał się chuliganów. Zareagował jak prawdziwy bohater. Podziękujcie mu, bo to rzadko się zdarza, żeby ktoś tak zareagował. A taki bardzo młody ten kierowca już nie jest.