Leżał na ulicy bez ruchu, z rozrzuconymi rękoma. Miał zakrwawioną twarz. Kobieta wezwała policję i pogotowie. Mimo dwugodzinnej reanimacji nie udało się go uratować. Miał poważne obrażenia głowy.
Z dokumentów znalezionych przy zmarłym wynika, że jest to 24-letni pabianiczanin.
Dochodzenie w tej sprawie prowadzi pabianicka policja i prokuratura.
– Śledztwo jest wielowątkowe - mówi podkomisarz Piotr Adamczyk z pabianickiej policji. – Nie wykluczamy próby samobójczej, ani udziału osób trzecich.
Funkcjonariusze znaleźli kawałek sznura przywiązanego do barierki wiaduktu kolejowego w pobliżu ulicy Lutomierskiej. Wygląda jak zerwana pętla.
Mieszkańcy okolicznych domów snują domysły na temat tajemniczej śmierci mężczyzny. Mówią, że pod wiaduktem zbierają się często podejrzani ludzie, którzy piją tam alkohol. Podejrzewają, że ten mężczyzna nie targnął się na życie.
Wersję samobójstwa odrzucają też najbliżsi krewni zmarłego.
Przejazd kolejowy przy ul. Lutomierskiej zdobył złą sławę. Kilka tygodni temu zginął tu 18-letni Kamil. Został potrącony przez pociąg jadący do Sieradza. Maszynista zobaczył go w ostatniej chwili. Nie zdołał wyhamować. Uderzenie było potężne. Ciało chłopaka znaleziono kilkunaście metrów dalej. Kamila pochowano w piątek 12 grudnia. Jego przyjaciele nie wierzą w samobójstwo. Do dziś wyjaśnieniem zagadkowej śmierci Kamila zajmuje się pabianicka prokuratura.