Przed sądem stanęli: prezydent Zbigniew Dychto i starosta Krzysztof Habura. Kością niezgody są długi poszpitalne.

- Przez kilka lat szpital był powiatowy. Wtedy zadłużenie sporo urosło, więc dlaczego tylko miasto ma je spłacać? - pyta prezydent.

Pabianice spłacają około 100 mln złotych. To dług, który w ciągu wielu lat nazbierał pabianicki szpital, będący pod rządami kilku różnych dyrektorów. Dychto wywalczył pieniądze z Ministerstwa Finansów na oddłużenie szpitala (około 40 mln zł). Nie ukrywa, że pieniądze pomagał mu wtedy zdobyć Andrzej Biernat (dziś minister sportu). 

Ale resztę spłacamy my, pabianiczanie. Z powodu szpitalnych długów od 7 lat brakuje nam funduszy na asfaltowanie ulic, układanie nowych chodników i prowadzenie inwestycji miejskich. Choć są plany budowy hali sportowej, nie mamy na to pieniędzy. To samo tyczy się basenu, który miał być przebudowany i spłycony.

- Dlatego domagam się zwrotu części pieniędzy od Starostwa Powiatowego - wyjaśnia Dychto.

Według jego wyliczeń to 11,2 mln zł.

- Według naszych wyliczeń to 4,5 mln zł - mówi Habura. - Ponieważ te kwoty są różne, dlatego chcę, żeby sąd zdecydował, czy mamy płacić i jeśli tak, to ile.

Sąd najprawdopodobniej po przesłuchaniu świadków powoła biegłych do zbadania zasadności powództwa i wyliczenia wysokości ewentualnego odszkodowania dla miasta. Kolejna rozprawa 20 marca.