Nad Dobrzynkę straszną grypę przywlekli żołnierze niemieccy, którzy „złapali” hiszpankę na frontach wojny. Niemców zarazili Amerykanie. To w USA (a nie w Hiszpanii, jak wówczas uważano) wykluł się wirus, który wraz z żołnierzami dotarł na statkach transportowych do walczącej Europy. I pochłonął więcej śmiertelnych ofiar niż pierwsza wojna światowa.
Kto się zaraził grypą, ten szybko tracił siły, majaczył, rzęził, pluł krwią, dusił się, tracił przytomność. Po kilku dniach umierał. Lekarze nie mieli pojęcia, co to za choroba i jak z nią walczyć. Chorym przepisywali herbatki napotne i środki przeczyszczające. Zalecali pić dużo mleka.
Dopiero w październiku 1918 r., gdy umierały całe rodziny, uznano grypę za chorobą poważną. Władze sanitarne wydały instrukcje dla chorych: „Nie należy jej lekceważyć, lecz po zapadnięciu na te nieszczęsne choróbsko, pozostać w łóżku aż do zupełnego wyzdrowienia, gdyż łatwo następuje recydywa, czyli poważne zachorzenie”. Nie wiedziano jeszcze, że ta grypa wywołuje krwotoczne zapalenie płuc.
Do Pabianic, gdzie hiszpanka już zbierała śmiertelne żniwo, przywieziono plakaty z rysunkami. Były to instrukcje, co robić, by nie zachorować. Nakazywano podczas kichania zakrywać nos chusteczką, unikać przebywania w tłumie ludzi, płukać usta. Policjanci karali mandatami tych, którzy spluwali na ulicę.

CZY OSKAR KINDLER ZMARŁ NA HISZPANKĘ?
Grypa nie oszczędziła zamożnych. 23 grudnia 1918 r. zmarł potężny pabianicki przemysłowiec Oskar Kindler, który wraz z ojcem Rudolfem i braćmi miał zakłady włókiennicze (Towarzystwo Akcyjne Wyrobów Półwełnianych R. Kindler). Przemysłowiec zasłabł i umarł w Warszawie. Jako członek Rady Stanu, pojechał tam bronić interesów Królestwa Polskiego. Miał 54 lata.
Choć w nekrologach Oskara Kindlera słowem nie wspomina się o grypie hiszpance, jest tam informacja, że przemysłowiec zmarł na „ciężką chorobę w szybkim tempie”. Tak opisywano wówczas skutki straszliwej grypy.
W tym czasie w Warszawie drukowano nekrologi o podobnej treści. Rzadko używano na nich sformułowania „grypa”. Pisano raczej: „zmarł po krótkich, lecz ciężkich cierpieniach”. Kurier Warszawski doniósł o „krótkich cierpieniach i śmierci” 26-letniej hrabiny z Potockich Tyszkiewiczowej. Dlaczego tak enigmatycznie? Bo władze obawiały się wybuchu paniki.

NADCIĄGA EPIDEMIA
Zanim hiszpanka dotarła do Pabianic, nasze miasto przeżyło już epidemię tyfusu i plagę chorób wenerycznych. Były wtedy dwa szpitale. W szpitalu miejskim leczono choroby zakaźne. Była tam komora dezynfekcyjna i zakład kąpielowy – do odkażania zarażonych tyfusem.
Hiszpanki nie umiano nazwać „po imieniu”. Z wykazów chorych leżących w pabianickim szpitalu miejskim w 1918 r. wynika, że z grypą była przyjęta tylko jedna osoba. Pacjent ten nie zmarł w szpitalu. Został wypisany do domu.
Wiadomo jednak, że wśród zarażonych śmiertelność sięgała 5-10 proc. Ilu pabianiczan zmarło na grypę? Bardzo trudno to dziś ustalić. Wiadomo jedynie, że w 1918 r. zmarło 1.187 mieszkańców naszego miasta, a rok później – 1.132.
W archiwalnych księgach sanitarnych zachowała się wzmianka z wyrazem „grypa”. Dalej jest informacja o epidemii nad Dobrzynką. Można zatem wnioskować, że chodzi o hiszpankę.
W rozdziale Walka z ostrymi chorobami zakaźnymi w 1919 r. księgi sanitarnej Pabianic napisano: „Wygasa epidemia tyfusa i ostrej grypy panosząca się w latach 1916, 1917 i 1918. Walka z chorobami zakaźnymi przeprowadzana jest za pomocą szczepień ochronnych, izolacyj chorych i dezynfekcji mieszkań i rzeczy”.
W tych samych księgach sanitarnych znajdziemy informacje, że za sprawą głodu i chorób liczba urodzin w Pabianicach była mniejsza od liczby zgonów nawet 2-3 krotnie.
Podczas epidemii otwarto dwa ambulatoria. Udzielały one pomocy lekarskiej biednym. Mimo to chorych przybywało. Od 1 kwietnia 1917 r. do 1 kwietnia 1918 r. udzielono porad i pomocy 4.444 pabianiczanom. Koszt leczenia wyniósł 14.211 marek.

DLACZEGO UMIERALI MŁODZI
Na hiszpankę umierali głównie ludzie młodzi i w średnim wieku (do 40 lat). Wcześniej grypa zabiera dzieci i osoby starsze. Tymczasem podczas epidemii hiszpanki, liczba zgonów osób młodych czterokrotnie przekraczała liczbę zgonów starszych. Jaki był tego powód? Dopiero po wielu latach ustalono, że u osób silnych reakcja układu odpornościowego na zakażone płuc była tak mocna, że… niszczyła płuca.
W szczytowym okresie epidemii grypy nie nadążano z pochówkami zmarłych. W grudniu 1918 r. zastrajkowali karawaniarze. Ówczesny Kurier Polski pisał, że sekcja wynajmu wózków zażądała podwyżek do 22 marek na dwóch ludzi.

(artykuł z cotygodniowej strony historycznej w papierowym Życiu Pabianic)