Mieszkańcy bloków przy ul. Moniuszki nie mają gdzie parkować. Ci, którzy w środę zaparkowali na chodniku (między ul. Ostatnią a Szarych Szeregów) mieli nieprzyjemności.

- Jeden z mieszkańców zgłosił nam, że kierowcy parkują na chodniku, mimo zakazu – mówi dyżurny SM. - Pouczyliśmy za to 4 osoby, 3 kolejne jeszcze się nie zgłosiły.

Policja natomiast tak łaskawa już nie jest.

- Zawsze tu parkowałam, a teraz dostałam wezwanie na policję. Dziś zgłosiłam się i otrzymałam mandat w wysokości 100 zł i jeden punkt karny - skarży się mieszkanka. - Kiedyś już próbowałam zaparkować dalej od domu, to ktoś poprzebijał mi opony.

Sytuacja jednak nie jest tak jednoznaczna, jak się wydaje.

- Nie ma tu żadnego parkingu. Gdzie mamy parkować? Kilka lat temu poprzedni prezydent wyraził zgodę na to, byśmy mogli parkować tu na chodniku. Czyżby nowy prezydent się z tego wycofał? - zastanawia się inna zbulwersowana czytelniczka.

Po kilku telefonach oburzonych tą sprawą czytelników zapytaliśmy o to Grzegorza Mackiewicza.

- Mieszkańcy mogą być spokojni, sprawa zostanie wyjaśniona – zapewnia prezydent.

- Chętnie byśmy zrobili w tym miejscu parking i problem byłby rozwiązany - mówi Stanisław Wołosz, dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni Miejskiej w Pabianicach. - Niestety, jak dotąd nie dostałem na to zlecenia.

Około godz. 12.00 do redakcji zadzwonił wiceprezydent Maciej Łuczak.

- To nieporozumienie. Trzy tygodnie temu mieszkańcy wspólnoty poprosili mnie, żeby postawić znak, który zabroni parkowania w miejscu wjazdu do garaży. Ludzie pana Wołosza postawili go nie w tym miejscu, w którym mieli. Znak dziś już został wykopany. Stanie w innym, właściwym miejscu. W przyszłym roku chcemy tutaj zrobić dla tych ludzi parkingi, bo rzeczywiście nie mają gdzie parkować. Na razie mogą parkować tak, jak parkowali. Z jednym wyjątkiem: nie mogą zastawiać wjazdów do garaży.