ad

Chrześcijańską misję, która ma swoją siedzibę przy ul. Moniuszki, tworzy kilkunastoosobowa grupa osób, które same kiedyś szukały pomocy. Dziś m.in. robią paczki żywnościowe dla potrzebujących, motywują walczących z uzależnieniami, depresją, wspierają ofiary przemocy domowej.

W naszym mieście stowarzyszenie Teen Challenge działa od dwóch lat. Jego wolontariusze zapukali do niejednych drzwi, by znaleźć hojnych darczyńców. Do końca 2021 roku zorganizowali i rozdzielili między potrzebujących mieszkańców naszego miasta 50 ton żywności (ok. 3 tony miesięcznie). Udało się to głównie dzięki sklepowi „Czwórka” z Dobronia, Piekarni Szewczykowskich, Biedronce i Eurocashowi. Rozdali 4 tony odzieży i chemię o wartości 120 tysięcy złotych. Skompletowali też 1.200 paczek (m.in. świątecznych) z drobnymi upominkami dla dzieci.

- Nie jesteśmy misją charytatywną, nastawioną wyłącznie na rozdawnictwo. U nas zawsze przydadzą się ręce do pomocy, dlatego staramy się zachęcić naszych podopiecznych do działania razem z nami – zapewnia Ireneusz Jażdżewski, lider pabianickiego Teen Challenge.

Swoich podopiecznych Irek i jego żona Virginie zaczęli wciągać w pomaganie innym rok temu.

- Przychodzili do nas w trudnym momencie swojego życia. Robiliśmy wszystko, żeby podnieść ich poczucie własnej wartości. Udało się – wspomina Irek. - Staraliśmy się nawiązać z nimi relacje, które zaowocowały współpracą. Dziś jest z nami 17 wolontariuszy.

Do kogo wyciągają pomocną dłoń?

Pod stałą opieką Teen Challenge jest 80 rodzin ledwo wiążących koniec z końcem. Po paczki zgłaszają się tu co czwartek. To głównie seniorzy, których zasiłki i renty przekraczają nieznacznie 600 złotych. Są też samotne matki z dziećmi.

- Nie rozdajemy paczek, jak popadnie – zapewnia Irek. - Współpracujemy z Miejskim Centrum Pomocy Społecznej i asystentami rodzinnymi. Razem weryfikujemy sytuację osób, które zgłaszają się do nas po pomoc.

Wolontariusze starają się dotrzeć do pabianiczan w potrzebie przeróżnymi kanałami – od poczty „pantoflowej”, po internet.

- Bardzo zależy nam na tzw. „lajkach” na Facebooku – bo każdy „lajk” to poszerzony zasięg, w którym możemy dosięgnąć drugiego człowieka – podkreśla Irek. - Zdarzało się, że osoby mieszkające kilka ulic od naszej siedziby, nie wiedziały o tym, że tu mogą uzyskać pomoc. Chcemy dotrzeć też do darczyńców. Uświadomić im, żeby nie wyrzucali jedzenia, a przynosili do nas – do naszej lodówki społecznej.

Próg Teen Challenge przekraczają nie tylko osoby w trudnej sytuacji materialnej. Po nadzieję na lepsze jutro i impuls do walki z „demonami” przychodzą tu osoby uzależnione od alkoholu, narkotyków, współuzależnieni i ofiary przemocy domowej.

- Terapeutami nie jesteśmy, ale na grupach wsparcia staramy się motywować ludzi do zmiany swojego życia. Jeśli są w ciężkim uzależnieniu, namawiamy do podjęcia leczenia odwykowego – podkreśla Jażdżewski.

Przychodzi do nich mnóstwo kobiet, które doświadczają przemocy ze strony bliskich. Same często też są uzależnione.

– Na ostatniej grupie wsparcia na 25 osób było ich aż 16 – opowiada Jażdżewski.

Stowarzyszenie współpracuje z psychologiem i prawnikiem, którzy torują podopiecznym dalszą drogę do lepszego jutra.

Tym, którzy pogubili się w życiu, ale nie są gotowi, by dołączyć do grup wsparcia, pomagają streetworkerzy (tzw. uliczni pedagodzy). „Kursują” po mieście i szukają osób wykluczonych społecznie. Starają się budować ich zaufanie i krok po kroku motywują do uwolnienia się ze szponów nałogów.

Budują hostel dla życiowych rozbitków

W marcu 2021 roku Irek i Virginie dostali klucze do kamienicy po drugiej stronie ulicy. Na 117 metrach urządzają dom preadapcyjny. Powstaje tu schronienie dla osób, które nie mogą się same pozbierać po życiowych turbulencjach. Pobyt w hostelu ma trwać od 3 do 9 miesięcy. Oprócz dachu nad głową stowarzyszenie chce zapewnić mieszkańcom pomoc prawną, spotkania z psychologiem, aktywizację zawodową, grupy wsparcia i pomoc socjalną, tak, aby pomóc danej osobie w usamodzielnieniu się.

Ale… budynek wymaga kapitalnego remontu. Do naprawy był m.in. dziurawy dach, do wymiany okna i elektryka. Brakowało ogrzewania i kanalizacji. Dzięki darczyńcom, wysiłkowi podopiecznych i osób skierowanych przez sąd do pracy społecznej, wnętrza zmieniają się nie do poznania. Przez budowę przewinęło się już 30 osób. Niestety, przez kilka miesięcy roboty stały w miejscu, bo był problem z pracownikami i z pieniędzmi.

- Ciężkim orzechem do zgryzienia okazało się ogrzewanie. Mieliśmy już podpisaną umowę z gazownią, ale pojawiły się problemy i nie doszło do montażu instalacji – opowiada Irek. - I na szczęście, bo ceny gazu poszły w górę i byśmy się pogrzebali.

Choć oddanie budynku do użytku przeciągnie się w czasie, wolontariusze z Teen Challenge nie tracą zapału. Dzwonią, proszą i zachodzą w głowę, jak zdobyć materiały i pieniądze na dokończenie ośrodka. Czego jeszcze brakuje?

- Dużym wyzwaniem finansowym jest piec, 2 pary drzwi wejściowych i drzwi wewnątrzklatkowe przeciwpożarowe oraz ogrodzenie – wymienia Irek.

Jesteśmy dla wszystkich

Stowarzyszenie – choć chrześcijańskie – wyciąga pomocną dłoń do ludzi bez względu na religię, poglądy polityczne czy orientację seksualną. Nikt nikogo tutaj nie krytykuje ani nie próbuje na siłę nawracać.

- Jesteśmy po to, by nieść pomoc i miłość – podkreśla prezes Teen Challenge. - Jestem dumny z nazwy naszego stowarzyszenia. Strasznie irytuję się, gdy nas szufladkują i odmawiają wsparcia, twierdząc, że jesteśmy ściśle związani z PiS-em. Jesteśmy misją apolityczną, świecką - na chrześcijaństwie opiera się nasz program.

Więcej o tym, jak działa Teen Challenge i ludzie z nimi związani znajdziecie TUTAJ.