Zaczęło się w 2008 roku od oseska znalezionego w ogrodzie. Od tamtej pory przez jej dom przewinęło się kilkadziesiąt kolczastych stworzeń.

- Zawsze byłam wrażliwa na krzywdę bezbronnych zwierząt. Nigdy nie odmówiłam im pomocy – mówi pabianiczanka. - U kolegi na działce pies rozkopał norę, gdzie jeżyca urodziła kilka małych. Zdążyły przeżyć raptem dobę. Była końcówka lata, czyli niezbyt odpowiednia pora na miot i raczej nie przetrwałyby zimy – wspomina.

Jeden z osesków był ranny. Postanowiła go ratować, choć nie wiedziała jak. Informacji w internecie na temat postępowania z osłabionym jeżem nie było wówczas wcale. Szukając pomocy, Katarzyna natrafiła na Andrzeja Kuziomskiego z Krakowa, pioniera ratownictwa jeży w Polsce.

- Dla miłośników tych zwierząt jest legendą. Od niego nauczyłam się niemal wszystkiego na ich temat.

Walka o życie maleństwa (nazwano go Jurek) trwała dwa tygodnie. Niestety, obrażenia były zbyt poważne...

- Bardzo przeżyłam jego śmierć. Można śmiało stwierdzić, że wzbudził we mnie instynkt macierzyński – mówi z żalem pabianiczanka. - Jak dotąd to mój najmłodszy podopieczny.

Od tamtej pory przez dom Katarzyny przewinęło się kilkadziesiąt jeży. Zdarzyło się ich aż trzynaście na raz – dwa dorosłe i 11 młodych. Wszystkie udało się odchować i wypuścić na wolność.

- W Polsce są chronione i nie można trzymać ich w domu ot tak. Chyba, że są niezdolne do dalszej egzystencji na łonie natury. Takie jeże da się oswoić, jeśli poświęci się im uwagę – podkreśla Katarzyna. - Miałam kiedyś jeżyczkę. Miała na imię Szarutka. Żyła u mnie do późnej starości. W wyniku choroby straciła zęby. Spała w moim łóżku, przychodziła na zawołanie i wtulała ryjek w moją szyję.

Jak dodaje pabianiczanka, zdrowych jeży, które na wiosnę zamierzamy wypuścić na wolność, nie oswajamy.

- Przyzwyczai się do nas, nie będzie fukał i stawiał kolców, ale nie możemy robić sobie z niego na siłę maskotki. Opieka nad takim zwierzęciem powinna ograniczać się do minimum – karmienia i higieny.

Co zrobić, jeśli znajdziemy chorego jeża? Zwierzęciu, które jest odwodnione i wychłodzone, możemy pomóc samodzielnie. Jeśli jest zakażone jajami i larwami much lub ma poważne rany (m.in. złamania kończyn), powinniśmy zdać się na natychmiastową, profesjonalną pomoc.

Jesienne sieroty

Jeże powinny mieć potomstwo albo wczesną wiosną albo na koniec lipca. Zdarza się, że małe rodzą się później, przez co szanse na przetrwanie maleją.

- Mamy teraz sezon na tak zwane jesienne sieroty. Między innymi przez ocieplenie klimatu mioty rodzą się bardzo późno. Młode nie zdążą dorosnąć i przybrać odpowiedniej masy ciała, co spowoduje, że nie zahibernują bezpiecznie na zimę – tłumaczy Katarzyna.

Żeby obudziły się na wiosnę, ich optymalna waga powinna sięgać ok. 800 gramów.

- Młody, zdolny do przeżycia jeż znaleziony jesienią, wielkością przypomina klasyczną, kilogramową torebkę cukru. Jeżeli po zwinięciu w „kłębek” mieści się na dłoni lub ma wielkość jabłka, to znaczy że jest za mały i jego szanse na przeżycie snu zimowego są marne – wyjaśnia wolontariuszka.

Zaniepokoić nas powinien również widok jeża drepczącego po ulicy zimą.

- Warto od jesieni do wczesnej wiosny być wyczulonym na ich obecność. Wybudzony ze snu nie wróci już do swojej nory. Nie przeżyje, bo nie znajdzie pożywienia i zamarznie.

Pod koniec lata, zanim jeże pójdą spać oraz po wiosennym przebudzeniu, trudniej im znaleźć naturalny pokarm. Dlatego ważne jest dokarmianie jeży w miejscach, gdzie bytują.

Zasada 3xC

Jeży nie powinniśmy przenosić ani dotykać bez wyraźnej potrzeby. Zazwyczaj doskonale radzą sobie same. Gdy nasza pomoc okaże się jednak niezbędna, postępujmy według zasady: cicho, ciepło i ciemno.

- Bierzemy wtedy odpowiedniej wielkości tekturowe pudełko i wykładamy w nim na przykład zwykły, bezzapachowy papier toaletowy lub sianko. Nie nadają się pudełka po butach. Są klejone toksycznym klejem. Unikamy również gazet, bo są nasączone chemią – radzi pabianiczanka.

Do przygotowanej jeżowej siedziby wkładamy owiniętą w ręcznik butelkę z ciepłą wodą lub termofor.

- Osłabiony jeż potrzebuje ciepła, ale temperatura wody nie może być zbyt wysoka, raczej w granicy 70-80 stopni Celsjusza. Tak zabezpieczonego gościa doglądamy około 2-3 godziny. Jeśli odzyska wigor, podajemy wodę i coś na ząb.

Małe co nieco dla jeża

Jeż z jabłkiem nabitym na kolce występuje jedynie w bajkach. W rzeczywistości, na czele listy przysmaków dorosłego osobnika są: owady (drewnojady i mączniki), dżdżownice i ślimaki. Nie pogardzi też młodymi gryzoniami, ptasim jajem, a nawet... żmiją.

- Jeża możemy dokarmiać dobrej jakości mokrą, kocią karmą lub wysokobiałkową, bezzbożową karmą suchą. Wskazana jest też chuda wołowina lub gotowane skrzydełka kurczaka. Są najmniej nafaszerowane chemią. Warto też poszukać hodowcy owadów.

Ani małym, ani dorosłym jeżom pod żadnym pozorem nie wolno podawać krowiego mleka. Ich żołądki nie są dostosowane do trawienia laktozy. Należy zapewnić im stały dostęp do czystej wody. Maleńkie jeże karmi się specjalnymi produktami mlekozastępczymi, których skład zbliżony jest do składu mleka matki.

- Podajemy je po konsultacji ze specjalistycznym ośrodkiem, nie na własną rękę. Preparaty dostępne na rynku zmieniają się, a nie wszystkie są dobre dla jeżyków.

Sojusznik w ogrodzie

Jeż na działce to bardzo miły gość. Warto stworzyć mu takie warunki, aby zechciał zamieszkać u nas na dłużej. Jego regularne wizyty w ogrodzie mogą pomóc w walce ze szkodnikami roślin, np. turkuciem podjadkiem czy ślimakami.

- Nie pogardzą młodymi gryzoniami, dzięki czemu można uniknąć plagi myszy. Matki nie dogoni, ale potrafi wywęszyć jej potomstwo – opowiada wolontariuszka.

Jeże mają swoje upodobania i najbardziej lubią tereny trawiaste, gęste zarośla, zakrzaczenia i łąki kwietne. Im naturalniej, tym lepiej. Również jeśli chodzi o stosowanie chemii.

- Nawet jeśli lubimy wypielęgnowany ogródek, z krótko przystrzyżoną trawą, warto zostawić dla nich, gdzieś w kącie za domem, kawałek pokryty gałęziami lub dziko rosnącymi trawami. Jesienią doskonale sprawdzą się kopce z suchych liści.

Jeśli mamy zwierzęta domowe, psa lub kota, nie musimy obawiać się, że zarażą się od jeża wścieklizną.

- Wbrew krążącym mitom, jeże na nią nie chorują i jej nie przenoszą – zapewnia Katarzyna. - Jest jednak pewne zjawisko u tych zwierząt, którego objawy mogą być mylone z tą zakaźną chorobą. To samonamaszczanie.

Co to takiego? Po zetknięciu się z nowym, intensywnym zapachem lub smakiem, jeż zaczyna intensywnie mlaskać. Z jego śliny powstaje wtedy piana. Za pomocą języka przenosi ją z pyska na igły.

- Adaptacyjne znaczenie tego zachowania nie jest znane – tłumaczy Katarzyna. - Generalnie jeże nie przenoszą żadnych chorób ani na zwierzęta, ani na człowieka.

**********

Konsultacje na temat pierwszej pomocy jeżom można uzyskać pod numerem tel. 508 276 888 (Katarzyna Lewandowska).

Jeże objęte są ochroną, ponieważ ich liczebność regularnie maleje. Jest to wynikiem zanikania naturalnych miejsc występowania jeży i ich wymuszonej migracji. Jeże coraz częściej zbliżają się do domostw i gospodarstw, gdzie m.in. giną pod kołami aut.

Przeczytaj też: ul. Szarych Szeregów. Młodzi zwyrodnialcy znęcali się nad jeżem

Znęcanie się nad jeżami jest karalne! W przypadku, gdy sprawca działa ze szczególnym okrucieństwem, grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 5. Nieletni za ten czyn odpowiedzą przed Sądem Rodzinnym i Nieletnich.