– W czwartek listę z podpisami wysłaliśmy do komisarza wyborczego – informuje Ryszard Tkacz, przewodniczący komitetu członków Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Tomasz Szabelski, sędzia Sądu Apelacyjnego w Łodzi ma teraz 30 dni na wydanie postanowienia o przeprowadzeniu referendum. W tym czasie będzie sprawdzał sposób zbierania głosów i ich wiarygodność. Jeśli stwierdzi, że wszystko jest w porządku, ma kolejnych 50 dni na wyznaczenie terminu referendum.
– Gdy dojdzie do referendum, zacznie się nasza kampania. Między innymi w łódzkiej telewizji będziemy tłumaczyć widzom, dlaczego je zorganizowaliśmy – wyjaśnia Ryszard Tkacz.
Aby referendum było ważne, musi zagłosować co najmniej 3/5 liczby osób biorących udział w ostatnich wyborach samorządowych. W wyborach w listopadzie 2006 roku głosowało 38,12 procenta mieszkańców miasta (uprawnionych do głosowania było 59.337). Wynik referendum jest rozstrzygający, gdy za odwołaniem prezydenta i Rady Miasta oddanych zostanie więcej niż połowa ważnych głosów.
– Nie chcieliśmy, by doszło do referendum. Czekaliśmy na propozycje rozmów od prezydenta, na inne rozwiązania. Nie doszło do nich, dlatego musieliśmy – zgodnie z obietnicą daną mieszkańcom – dokończyć tę sprawę właśnie w taki sposób – mówi przewodniczący komitetu.
Członkowie PSM nie wystawiają swoich kandydatów na prezydenta.
– Tym samym udowadniamy, że nie zależało nam na przejęciu władzy w mieście, a jedynie na walce o obniżenie opłat za wodę i odprowadzanie ścieków – zapewnia Tkacz.