7 lat temu przeszedł przez piekło. Został odebrany interwencyjnie od właściciela, który skrajnie zaniedbał swoje dwa amstaffy. Psy, które powinny ważyć około 35 kg, w wieku około 3 lat ważyły 15 kg. Zostały znalezione w domu bez misek i posłań, bez jedzenia, przywiązane do fotela. Pisano o nich w gazetach łódzkich.

Stamtąd zostały przeniesione do pabianickiego schroniska. Do Maxa uśmiechnęło się szczęście i został adoptowany przez panią Renatę, osobę o wielkim sercu, która pokochała Maxa i dała mu wspaniały dom i opiekę.

Teraz Max i jego właściciele stawiają czoła kolejnym problemom. Pies zachorował na porażenie nerwu w układzie centralnym. Nie może chodzić i utrzymać równowagi. Pani Renata mieszka w bloku na 4. piętrze i codziennie znosi Maxa na dwór, mimo iż sama ma problemy z kręgosłupem. Jednak dla niej Max jest członkiem rodziny, któremu trzeba pomóc.

Właścicielka psiaka nie poddała się, Max obecnie jest rehabilitowany. Rehabilitacja odbywa się w gabinecie, a także w domu, gdyż Max musi ćwiczyć codziennie. 

Koszty rehabilitacji są jednak ogromne i pani Renacie po prostu zaczęło brakować na to pieniędzy. Do tej pory leczenie psa już pochłonęło oszczędności właścicieli. Rehabilitacja, by była skuteczna i trwała, by Max mógł znów zacząć normalnie chodzić, musi trwać 5-6 miesięcy. Miesięczny koszt rehabilitacji to prawie 1.500 zł, do tego dochodzi jeszcze koszt leków i wizyt u weterynarza.

Fundacja Zwierzoluby zbiera pieniądze na dalszą rehabilitację pabianickiego amstaffa. Pomóc można wpłacając dowolną kwotę za pośrednictwem strony Ratujemy Zwierzaki.