List do redakcji

Miodowa nie jest zbyt uczęszczaną drogą. Jednak kiedy dochodzi do zatrzymania ruchu na trasie Pabianice-Dobroń, objazdy kierowane są ulicą Miodową. Policja, która kieruje ruch właśnie tędy, nie sprawdza, jak wygląda nawierzchnia. Niestety w miejscu, gdzie kończy się asfalt (koniec Chechła Pierwszego), wpada się w ogromną dziurę. To znak, że jesteśmy w Pabianicach.
Mieszkam na samym końcu tej ulicy. W tym miejscu, podczas każdych roztopów, zbiera się woda. W poprzednich latach problem nie był aż tak ogromny, gdyż wzdłuż drogi wykopane były rowy. W lutym zeszłego roku zakładana była w ulicy Miodowej kanalizacja. Firma wykonująca roboty zasypała wszystkie rowy. Obecnie do mojej posesji nie da się niczym dojechać, ponieważ wszystkie pojazdy zakopują się w kilkudziestocentymetrowej warstwie błota. Wiele aut zostało w tym miejscu uszkodzonych. Dojście na przystanek autobusowy jest równie niemożliwe, jak przejazd. Błoto sięga kolan. O dojeździe karetki pogotowia, straży pożarnej czy policji nie ma nawet mowy.
Wielokrotnie zgłaszałam problem osobom odpowiedzialnym za stan dróg. Po dwóch tygodniach i dziesiątkach telefonów odwiedził nas Pan odpowiedzialny za stan ulicy Miodowej. Muszę przyznać, wysypano kilka wywrotek szlaki. Jednak problem został zażegnany tylko na okres przymrozków. Dziś sytuacja jest taka sama, jak 3 tygodnie temu. Wystarczy jeden deszczowy dzień i nie wydostanę się z domu.

pabianiczanka