„Pozdrawiam wszystkich, nawet tych, którzy mnie nie lubią” - zaczął Jarosław Kaczyński spotkanie z członkami PiS w Pabianicach. Za oknem remizy na ulicy Jutrzkowickiej protestujący krzyczeli „Precz z k... dyktatorem”, a inni PiS i PO - jedno zło

W niedzielę sala OSP wypełniona była po brzegi. Organizatorzy mówili o 360 zapisanych na listach zaproszonych. Na długo przed wyznaczoną godziną 16.00 na ulicy Jutrzkowickiej po drugiej stronie ustawili się przeciwnicy PiS i prezesa Kaczyńskiego. Rozwinęli transparenty i własnoręcznie zrobione banery. Powiewały flagi Polski i Unii Europejskiej.

- Po co on tu przyjeżdża – denerwowali się mieszkający po sąsiedzku z remizą ludzie. - Nikt go tu nie chce. Może jakby przywiózł trzy wagony węgla, to byłaby inna mowa. Zarabiam 2.700 na miesiąc, dostałam 3.000 dodatku węglowego, a na zimę potrzebują 4 tony węgla. Jak mam zabezpieczyć rodzinę przed zimnem. Będziemy chodzić w kożuchach.

-Nikt tyle nie dał, co PiS – chwalił na głos inny mężczyzna.

Młodego mężczyznę, który trzymał w rękach własnoręcznie zrobiony plakat, a na nim fotografię Macierewicza i pytanie o zwrot wraku Tupolewa, wylegitymowali policjanci. Spisali jego dane.

- Skąd tyle policji, pani patrzy, na każdym wjeździe stoją – dogadywała kobieta z Jutrzkowickiej. - Kto za to zapłaci?

Faktycznie, na ulicy było granatowo od umundurowanych. Z Łodzi sprowadzono policyjne oddziały prewencji. Na jednego demonstranta przypadał prawie jeden policjant. Niektórzy byli nawet bardzo uzbrojeni, oprócz kamizelek kuloodpornych mieli krótką broń, pałki, kajdanki.

Przed 16.00 na Jutrzkowickiej odbyła się konferencja prasowa pabianickiej PO. Krzysztof Habura poinformował, że ma zamiar przekazać prezesowi Kaczyńskiemu petycję w sprawie ogromnych kosztów energii, którą podpisało kilkuset pabianiczan.

- Spółki dostarczające energię biorą ponad 73-procentową marżę. Tak nie da się żyć, niech coś z tym zrobią – stwierdził Habura.

Habura i Arkadiusz Jaksa próbowali dostać się na salę OSP. Drogę zagrodzili im policjanci, wyszli organizatorzy. Jarosław Kosmala (radny powiatowy) stwierdził, że nie może ich wpuścić.

- Dlaczego? - dziwił się Habura. - Nie mam zamiaru robić zadymy, chcę tylko dostarczyć petycję podpisaną przez pabianiczan.

Kosmala odparł, że może przekazać petycję prezesowi, jeśli Habura mu ją przekaże.

Tak też się stało. O tym, że Kaczyński został poinformowany o petycji, usłyszeliśmy kilkadziesiąt minut później.

Spotkanie zapowiedziano na godz. 16.00, ale prezes się spóźnił. Zajechał przed remizę czarną skodą super B z 27-minutowym „poślizgiem”. Wszedł na salę (drugie piętro po schodach) wśród oklasków. Potem odśpiewano hymn (wszystkie zwrotki) i prezes zaczął mówić. Przeprosił za spóźnienie (jechał prosto ze spotkania w Sieradzu), po drodze zauważył, że „jeszcze dużo jest do zrobienia”. Dużo mówił o swoim głównym przeciwniku politycznym i partiach opozycyjnych. Wyszło na to, że jedynie polska partia to PiS, a pozostałe partie, to partie niemieckie. Przypomniał sobie o petycji i stwierdził, że to" od tych z niemieckiej partii".

Mówił też, że samorząd musi zająć się sprawą węgla, bo to jego obowiązek. Zdaniem prezesa, samorząd ma zapisane w obowiązkach dbać o ciepło dla ludzi. Nikt tutaj łaski nie robi. Samorządy nie są odrębne od państwa. Mają obowiązek zapewnić obywatelom ciepło, opał. Jeśli nie chcą tego robić, to albo się nie nadają do rządzenia, albo chcą wykorzystać tę sytuację do politycznych celów.

Dowiedzieliśmy się też, że rząd doskonale poradził sobie ze sprawą uchodźców z Ukrainy. Przyjęliśmy ich 7 mln, a obecnie w Polsce jest ich 2-3 miliony. „Władza robiła cały czas wszystko, by pomagać”, stwierdził prezes. „Brawo Polacy!”

(Cała relacja ze spotkania z prezesem Kaczyńskim w jutrzejszym papierowym wydaniu Życia Pabianic)