Pabianicki Klub Sportów Wodnych poinformował na swoim profilu faceebokowym, że "Kucyk" odszedł 1 grudnia. Miał 50 lat.

Tak żegnają go przyjaciele:

"Ta wiadomość zamroziła nam serca, bo przecież we wrześniu z Kucykiem pływaliśmy na motorówce po Lewitynie podczas regat, bo przecież dzielił się z nami swoimi planami o organizacji kursów na patent sternika motorowodnego w Pabianicach, bo przecież cieszył się, że ma teraz tak blisko do Klubu…

Darek był ważną częścią naszej klubowej załogi – wspaniały instruktor żeglarstwa, instruktor sportów motorowodnych – wprowadził w świat żagli, w świat motorowodniaków wiele osób... Organizował i prowadził szkolenia w Pabianicach oraz w ośrodku w Nowym Duninowie. Wspierał nas, uczestniczył w życiu klubowym, dzielił się swoim doświadczeniem, wiedzą… Z chęcią reprezentował Klub podczas Regat na Zalewie Włocławskim, zajmując miejsca na podium. Nie odmawiał pomocy – jeszcze w tym roku bezinteresownie pływał motorówką na Lewitynie, aby wesprzeć zbiórkę charytatywną dla chorej Martynki Stasiak…

Kucyk, kto Cię teraz zastąpi? Tyle spotkań, tyle rozmów, tyle planów, tyle wyjazdów…

Obchodziłeś w tym roku 50 lat… i w głowie tyle inicjatyw… Nikt z nas nie przypuszczał, że tak szybko obierzesz kurs na Fiddler's Green… „gdzie delfiny figlują w wodzie czystej jak łza, a o mroźnej Grenlandii zapomina się tam…”

Widzimy Cię Darku jak siedzisz w zejściówce na jachcie, bo tam lubiłeś siedzieć. Lubiłeś tam siedzieć nie dlatego, że nie chciało Ci się sterować, ale dlatego, że chciałeś by inni uczyli się żeglowania. Przekazywałeś uwagi, rzucałeś komendy. Obserwowałeś. Patrzyłeś jak płynie jacht, jak pracują żagle, patrzyłeś w dal…

Kucyk, patrz na nas! Tu już jest bez Ciebie tak pusto…

Dawaj nam o sobie znać, gdy będziemy wchodzili w  ślizg na motorówce, gdy będziemy żeglowali goniąc horyzont…".