Chociaż mogłoby się wydawać, że na takie wypadki bardziej narażone są osoby starsze, rzeczywistość pokazuje trochę co innego.

- W ubiegłym tygodniu mieliśmy wyjątkowo feralną serię wśród młodych ludzi, do 40 lat. Natomiast generalnie trafiają do nas pacjenci w każdym wieku – mówi Elżbieta Balcerzyk - Barzdo, kierownik szpitalnego oddziału ratunkowego w PCM.

Oblodzone ulice i chodniki wyraźnie podniosły statystyki przyjęć, bo tylko w ciągu jednego dnia szpital przyjmuje średnio od 20 do 30 osób, dla których wyjście z domu zakończyło się koniecznością interwencji lekarskiej. Jedni się poślizgnęli, innym noga spadła z krawężnika lub „zjechała” w szparę między płytami. Efektem jest najczęściej skręcenie lub zwichnięcie, ale złamań też nie brakuje.

- Przeważnie dochodzi do nich w obrębie stawu skokowego i nadgarstka – informuje kierownik. – Większość pacjentów jest zaopatrywana zachowawczo, co oznacza założenie gipsu i dalsze leczenie w poradni urazowo - ortopedycznej.

Zdarzają się też jednak inne przypadki. Kilka dni temu pacjentką SOR była młoda kobieta, która na skutek poślizgnięcia złamała kość piętową. Z kolei mężczyzna w średnim wieku przewrócił się tak nieszczęśliwie, że doznał złamania kilku żeber.

- Pracy jest zawsze bardzo dużo, ale takie warunki atmosferyczne, jakie mamy obecnie, sprawiają, że nasze karetki jeżdżą bez przerwy, zwłaszcza do seniorów. Młodsze osoby czasami są przywożone przez rodzinę, znajomych lub docierają o własnych siłach – wyjaśnia Elżbieta Balcerzyk - Barzdo.

Aby zminimalizować ryzyko wypadku na śliskiej nawierzchni, najlepiej bez potrzeby nie wychodzić z domu. Powinni o tym pamiętać zwłaszcza starsi, bo w ich przypadku powrót do zdrowia trwa dłużej, a przywrócenie pełnej sprawności może okazać się niemożliwe.