Zanim pielgrzymi weszli do Pabianic, przy drodze ustawiły się tłumy oczekujących. Mieli kwiaty, a nawet napoje.

- Czekam na syna, który idzie w drogówce. Pierwszy raz był kierownikiem, ale chodzi od wielu lat. Wciągnął go ojciec. A ja stoję tutaj i co roku ich witam – mówiła Grażyna Ludwiczak.

- Czekam na całą drogówkę. Tam idą zarówno moi znajomi, jak i rodzina – dodaje Aleksandra Chojnacka.

Pątników jak co roku oczekiwali księża, w tym ks. Ryszard Stanek, dziekan dekanatu pabianickiego. Byli też przedstawiciele władz samorządowych. Wszyscy witali wędrowców i pytali, jak się czują i czy było ciężko.

Kolejny raz szła Małgorzata Wlaźlak razem z synami: Jurkiem i Maksem oraz z córką Julką. Dziewczynka ma 6 lat, więc mama zabrała dla niej wózek.

- Akumulatory doładowane – podsumowała. - Można zaczynać kolejny rok.

W tym roku pogoda dopisała.

- Było bardzo gorąco w drodze do Częstochowy. Słońce szczególnie w ostatni dzień dało nam popalić – mówi Magda Pietrasiak–Kłys.

- Strasznie dużo piliśmy wody. Rok temu nas zmoczyło, a tym razem było gorąco. Zawsze jest wyjątkowo – dodaje Beata Stusio.

Pielgrzymem Roku został Karol Chrabelski.

- W ostatni dzień wymyślono konkursy dla dzieci. Musiały np. pleść wianki, robić sobie selfie z pielgrzymami – opowiada Natalia Chrabelska, mama Karola. - Oprócz mojego syna jeszcze jedna dziewczynka zdobyła ten sam tytuł.

W 550. Pabianickiej Pielgrzymce na Jasną Górę wzięło udział ok. 430 pątników.