Druh Daniel Duraj najbardziej pamięta pożar z 2010 roku. Płonął dom przy ul. Pułaskiego, zginęła 3-letnia dziewczynka. Była  przez godzinę reanimowana.

- Zdarza się, że przyśni mi się to w nocy. To są takie sytuacje, które zostawiają wrażenie na całe życie – mówi.

Trzy lata później Duraj sam reanimował ofiarę pożaru domu przy ul. Armii Krajowej. Mężczyzna z płonącego budynku wyprowadził brata, który poruszał się na wózku inwalidzkim. Ostrzegł sąsiadów. dzięki niemu zdołali opuścić na czas palącą się kamienicę. Sam nie zdążył uciec przed ogniem.

Druh Paweł Śmiech zapamięta ten rok. Dlaczego? Bo gdy wyjechali pomagać przy gaszeniu pożaru wysypiska śmieci w Zgierzu nie było ich 36 godzin. Zmieniali się co 12.

- Tam było czuć całą tablicę Mendelejewa – opowiada ochotnik. - Działaliśmy w aparatach ochrony dróg oddechowych, inaczej się nie dało.

Druh Robert Łazarz z ciężkim sercem wspomina wybuch gazu w kamienicy przy ul. Bagatela. Strażacy z OSP Pabianice przybyli na miejsce zaraz po strażakach zawodowych.

– To była ciężka praca. Teren odgruzowywaliśmy ręcznie. Trzeba było uważać, aby nic nie spadło na głowę – opowiada.

Podpora dla straży państwowej

Pabianicka jednostka OSP ma 2 samochody gaśnicze. Scanię kupiono w 2016 roku za pieniądze ze środków unijnych i miejskich. Pomieści 7 metrów sześciennych wody. Mercedes z 2009 roku ma 2,5 metrów sześciennych pojemności. Mają również samochód do akcji wypadkowych.

Druhów, którzy biorą udział w akcjach jest 34. W ubiegłym roku wyjeżdżali 97 razy. Rok 2018 obfituje w zdarzenia. Już teraz odnotowali ponad 90 wyjazdów.

- Nasza jednostka jest specyficzna, bo należy do miasta. Jesteśmy w pierwszej kolejności brani do zabezpieczenia terenu działania JRG Pabianice. Czyli jeśli strażacy zawodowi są na akcji, my zabezpieczamy teren powiatu pabianickiego – mówi Tomasz Butryński, naczelnik OSP Pabianice.

W swojej szafie mają trzy mundury. Koszarowy używany jest do ćwiczeń, zawodów pożarniczych i imprez masowych. Bojowy jest gruby i ciężki. Korzystają z niego podczas akcji gaśniczych. Na oficjalnie uroczystości wkładają mundur galowy.

Przynależność do ochotniczej straży to ich pasja. Nie są w niej ani dla medali, ani dla pieniędzy. Za udział w akcjach dostają 16 złotych za godzinę, za szkolenia mają dostają po 8 złotych. Druhem nie zostanie każdy kto chce.

- Trzeba złożyć podanie. Gdy zarząd rozpatrzy je pozytywnie trzeba jeszcze zrobić badania lekarskie i ukończyć kurs podstawowy, który organizuje KP PSP w Pabianicach – tłumaczy Krzysztof Krawiec, członek zarządu OSP Pabianice. - Nasi strażacy mają od 18 do 65 lat.

Pabianicka OSP ma 6-osobową drużynę młodzieżową, w której jest m.in Kacper Krawiec. Kacper od małego jeździł na strażackie imprezy, bo strażakiem jest tata Krzysztof i mama Jadwiga. Chłopiec ma dopiero 13 lat, ale ma już koszarowy mundur. Dostał go od taty.

Opiekunem młodych strażaków jest Andrzej Nowak, na co dzień strażak zawodowy w PSP w Pabianicach. Pod jego okiem uczą się udzielania pierwszej pomocy i mają zajęcia teoretyczne z p.poż. Biorą udział w konkursach, w których muszą wykazać się wiedzą o pożarnictwie.

OSP Pabianice powstała w 1879 roku. Została założona przez fabrykanta Juliusza Kindlera. Na początku było ponad 100 strażaków. Pierwsza siedziba mieściła się przy ulicy Cmentarnej (dziś Kilińskiego). W 1905 roku poświęcono sztandar pabianickiej OSP. Utrzymywali się ze składek członkowskich, darowizn i z imprez masowych. Po wojnie od razu włączyli się w odgruzowywanie miasta i utrzymanie porządku.

W OSP Pabianice jest obecnie 65 strażaków. Obecny skład zarządu: prezes – Jerzy Sobierajski, naczelnik – Tomasz Butryński, z-ca naczelnika – Andrzej Nowak, z-ca prezesa – Wiesław Madejski, skarbnik – Tadeusz Owczarek, gospodarz – Zdzisław Kardas, sekretarz – Czesław Czajka, członek zarządu – Krzysztof Krawiec, kronikarz – Wojciech Poros.