– Planujemy, że pojedziemy w czterech, maksimum w sześciu – opowiada pabianiczanin. – Na razie chętnych jest sporo, ale na pewno jak przyjdzie do kupna biletów, to ludziom zacznie coś wypadać.
Wyjazd przewidziany jest na początek lutego 2010. Jadą na 3 tygodnie. W tym czasie chcą się zaaklimatyzować, zobaczyć Santiago de Chile i zdobyć górę.
Aconcagua ma 6.962 m n.p.m. Jest najwyższym szczytem Andów i wchodzi w skład tzw. Korony Ziemi. Jej nazwa w języku keczua – Acconcahuac – znaczy Kamienny Strażnik. 60–kilometrowy masyw, zbudowany głównie z granitów, jest pokryty wiecznymi śniegami i lodowcami. Jednak latem większość śniegu topnieje i góra staje się wtedy Kamiennym Strażnikiem.
– To nie będzie łatwa wyprawa. Dlatego wcześniej, zimą, spotkamy się wszyscy w Tatrach, żeby się poznać i sprawdzić swoje możliwości – dodaje Lewera.
39–letni pabianiczanin ma za sobą kilka górskich doświadczeń. Schodził już nasze góry i Tatry Słowackie. Poznał klimaty wysokich gór Alp: początkowo Alp Julijskich w Słowenii, a potem Dolomitów we Włoszech.
– Ostatnia moja wyprawa w wysokie góry to wejście na Dach Europy, czyli Mont Blanc – dodaje.
Mont Blanc (4.810 m) zawsze było jego marzeniem. Góra kusiła bliskością i charakterem.
– Przygotowywałem się wiele lat, aby zmierzyć się z tym szczytem. Właśnie poprzez drobne kroki, wchodząc na coraz wyższe góry, jak: Triglav (2.864 m), Skrlatica (2.740 m) na Słowenii oraz Marmolada (3.343 m) i Piz Boe (3.152 m) w Dolomitach – opowiada.
W tych górach rozpoczął wspinaczkę. Poruszał się po lodowcu wśród szczelin. Takie doświadczenie skłoniło go do ukończenia odpowiednich kursów, aby czuć się bezpieczniej. Ukończył kurs wspinaczki ściankowej, skałkowej oraz ratownictwa na lodowcu.
– Do wejścia na Mont Blanc podchodziliśmy dwa razy. Za pierwszym podejściem utknęliśmy na dwa dni w schronisku na 4.362 metrach wśród burzy śnieżnej. Bez szans na poprawę pogody, podjęliśmy decyzję o zejściu na dół – opowiada. – Po odpoczynku i rozpoznaniu pogody, ruszyliśmy na szczyt. Zdobyliśmy go. Na Dachu Europy stanęliśmy w sobotę 25 lipca 2009 roku o godz. 7.30.
W ubiegłym roku podróż marzeń odbył na Zachodnie Wybrzeże USA, zwiedzając parki narodowe. Tam też wszedł na parę wierzchołków: Navajo Knobs 2.127 m w Kapitol Reef NP, Angels Landing (Przystań Aniołów) w Zion NP, znajdujący się na wysokości 1.765 m, Mount Ryan na Pustyni Drzew Jozuego – 1.663 m.
– Byliśmy także pod El Capitain oraz Half Dome – mekce wspinaczy w Dolinie Yosemite – dodaje.
Największym wyzwaniem okazało się zejście w Grand Canyon na samo dno kanionu do rzeki Kolorado, a potem wejście na górę w ciągu jednego dnia. Kanion ma blisko 2 km głębokości, a wędrówka w upał w obie strony jest naprawdę wyczerpująca.
– Wędrówkami górskimi mnie, jak i moich znajomych, zaraził w podstawówce profesor Zygmunt Szmidt, który organizował wiele rajdów i wędrówek. W liceum te zainteresowania pogłębił profesor Tadeusz Piekarek – wyjaśnia.
Kolejną pasją Lewery jest bieganie. Brał udział w  półmaratonie mBanku. Pokonał go w 1 godz. i 50 min.
– Teraz intensywnie trenuję, by ukończyć pełny, 42–kilometrowy bieg maratoński w Poznaniu 11 października – mówi.


Robert Lewera – 39 lat. Mieszka w Pabianicach na Bugaju. Żonaty, żona Agnieszka oraz syn Franek. Ukończył SP nr 2 w Pabianicach oraz I LO
im J. Śniadeckiego. Po studiach na Wydziale Ekonomiczno–Socjologicznym pracował w bankowości, a obecnie w Bankowym Funduszu Leasingowym SA w Łodzi.