– Mamy tu 3.000 metrów czarnoziemu, ziemi torfowej i kłopot – ujawnia Sąciński. – Było tu przed wiekami dorzecze Dobrzynki. Z tego powodu budynek „Prząśniczek”, jak i dzisiejszą Fabrykę Wełny postawiono na palach.

Grunt pod torowiskiem tramwajowym musi być odpowiednio twardy i stabilny.

– Są sposoby na uporanie się z tym problemem - zapewnia Sąciński. – Zbieraliśmy oferty od firm, które się tym zajmują, teraz wyceniamy koszty tych robót.

Inwestor ma nadzieję, że ta przeszkoda nie zaburzy harmonogramu robót na torowisku i termin oddania inwestycji zostanie utrzymany.

W połowie sierpnia na torowisku tramwajowym przy ulicy Zamkowej pracował ciężki sprzęt. Nie chodziło jednak o budowanie, a rozbijanie tego, co już powstało. Robotnicy rozkuwali beton wylany pod torowisko. Dlaczego?

– Kontrola jakości wykazała, że nie osiągnął on wymaganych parametrów jakości – informuje Rafał Sąciński z PROGREG InfraCity Sp. z o.o., która jest głównym wykonawcą modernizacji torowiska.

Jak informuje Sąciński, co jakiś czas sprawdzana jest jakość betonu pod torowiskiem. Wycina się wtedy 15-centymetrowe kostki, które w laboratorium poddawane są działaniu zbliżonych do naturalnych warunków atmosferycznych i naciskom podobnym do wagi przejeżdżającego tramwaju. Takie „ćwiczenia” kostka betonu ma przez 28 dni. Potem się ją sprawdza i ćwiczy przez kolejne 28 dni. W przypadku betonowej kostki z Zamkowej, już po pierwszej próbie widać było, że nie trzyma normy. Zdecydowano więc o skuciu powierzchni około 420 metrów kwadratowych (od Kilińskiego w stronę Piłsudskiego) i położenia nowej warstwy betonu.

– Robi to wykonawca na własny koszt – dodaje Sąciński. - Nie wpłynie to na termin zakończenia remontu.

Przeczytaj też: Remontują ulicę Kilińskiego