Pabianickie Centrum Medyczne wydało oświadczenie podpisane przez prezes Dominikę Konopacką i doktora Amera Houli, dyrektora do spraw medycznych. Oto jego treść: „W związku z obowiązującą ustawą o ochronie danych osobowych nie mogą być udzielane jakiekolwiek informacje dotyczące stanu zdrowia pacjentki, przyczyn przeprowadzonego zabiegu i zakresu udzielonych świadczeń zdrowotnych. Pacjentka była istotnie hospitalizowana w naszej jednostce oraz miała wykonane świadczenie zdrowotne właściwe ze względu na ówczesny stan zdrowia. Na chwilę obecną szpital wnikliwie przeanalizował dokumentację medyczną pacjentki i stwierdził, że nie zachodzą przesłanki do uznania odpowiedzialności spółki w związku z udzielonymi świadczeniami zdrowotnymi”.
Przypominamy, że pacjentka, o której mowa - pabianiczanka Kazimiera Kot (69 lat), cierpiała na bóle w lewym kolanie. Był to skutek upadku sprzed kilku lat. Pacjentka leczyła się w przyszpitalnej przychodni ortopedycznej. Miała zaufanie do szpitala w Pabianicach, bo wcześniej (przez 32 lata) pracowała tu jako sanitariuszka na oddziale położniczym. W 1999 roku pani Kot odeszła na emeryturę.
Kolano bolało coraz mocniej. Latem ubiegłego roku pacjentka dostała skierowanie na zabieg. Wystawił je lekarz z poradni ortopedycznej. Doktor zalecił artroskopię lewego kolana - z powodu choroby zwyrodnieniowej.
Kazimierę Kot przyjęto do naszego szpitala dwa miesiące później - 24 września. Jak się nieoficjalnie dowiedziało Życie Pabianic, stało się to dość szybko, niemal „po znajomości” (kolejka do operacji jest długa), bo chodziło o byłą pracownicę szpitala.
Lekarze zrobili pacjentce badania i już 25 września pani Kot pojechała na salę operacyjną. Zabieg artroskopii przeprowadza się zwykle przy znieczuleniu miejscowym lub zewnątrzoponowym. Ale lekarz nie mógł się wkłuć w kręgosłup 69-letniej pacjentki. Zdecydowano się więc na operowanie pod narkozą. Chwilę później popełniono pierwszy błąd. Nikt z personelu nie zabandażował pacjentce nogi zdrowej, której nie należało dotykać (a taki jest szpitalny zwyczaj).
Gdy pani Kazimiera wybudziła się z narkozy, przeżyła szok – zobaczyła, że zamiast lewego kolana zoperowano jej prawe.
- Boże, to nie ta noga! – krzyknęła.
Ale lekarz, który zrobił zabieg artroskopii, upierał się, że prawa noga pacjentki była w gorszym stanie. Dlatego ją zoperował – tłumaczył przerażonej pani Kot. Tymczasem prawego kolana pacjentki nikt wcześniej nie badał, bo nie było powodu. Skąd więc lekarz mógł wiedzieć, że prawe kolano było w jeszcze gorszym stanie?

(więcej – w papierowym Życiu Pabianic)