Sezon grzewczy w pełni. W niektórych dzielnicach miasta ciężko oddychać, szczególnie wieczorem i w nocy. Urządzenia mierzące ilość rakotwórczych pyłów unoszących się w powietrzu wariują. To głównie wina „kopciuchów”, czyli bezklasowych pieców, które nadal są dopuszczone do użytku, ale też mieszkańców, którzy wrzucają do palenisk, co popadnie.

W poszukiwaniu trucicieli wyruszyło strażnicze, latające laboratorium. W środę zaliczył kurs w centrum miasta. Dziś (czwartek) kursował między posesjami na Zatorzu i Bugaju.

- Jeżeli pogoda nie spłata figla w postaci śnieżyc lub zamarzającego deszczu, urządzenie codziennie, w różnych częściach miasta będzie sprawdzać i wyłapywać ewentualnych trucicieli – ostrzega Tomasz Makrocki, komendant Straży Miejskiej. - W przypadku trafień, będziemy kierować sprawy do sądu, gdzie można załapać 5000 tysięcy złotych kary lub zamiennie trafić na 30 dni do aresztu.

Przypominamy, że śmieci to nie tylko plastikowe butelki, szmaty czy kolorowe magazyny. Są nimi też m.in. opony czy lakierowane meble.