Do nauki tańca chętnych jest zwykle więcej dziewcząt niż chłopców. Początkowo Maja sama wirowała na parkiecie. Wreszcie pojawił się Bartek. To z nim odnosiła pierwsze wojewódzkie, a potem ogólnopolskie sukcesy. Przeszli klasę „G” i klasę „F” i doszli do „E”. Na tym jednak musieli poprzestać.

- Trenerzy stwierdzili, że w tym zestawieniu już więcej nie osiągniemy. Razem przestało nam iść, mimo że oboje mieliśmy potencjał – opowiada Maja. - W rezultacie Bartek zrezygnował z tańca, a ja przez pół roku szukałam nowego partnera.

Znalazła go w 2019 roku. Łukasz Krzyżanowski również szukał nowej partnerki. Był jednak w dużo wyższej klasie tanecznej niż Maja, do tego kilka lat starszy. Pojawiło się pytanie, czy tancerze z tak różnym doświadczeniem potrafią się zgrać. Szybko okazało się, że tak. Od półtora roku odnoszą sukcesy w duecie.

Dobrze razem wyglądają

Pasują do siebie. Ona drobna, on dobrze zbudowany. Świetnie prezentują się na parkiecie.

Zaczynali od klasy „D” zarówno w tańcach standardowych jak i w latynoamerykańskich.

- Na razie skupialiśmy się na tańcach standardowych. To tutaj awansowaliśmy o dwie klasy i stawaliśmy na podium podczas mistrzostw. Teraz weźmiemy się za tańce łacińskie – mówi Maja.

Ich największym sukcesem było pierwsze miejsce w Mistrzostwach Polski w tańcach standardowych w Zielonej Górze (2021). W 2020 roku mistrzostwa z powodu pandemii koronawirusa odwołano.

Częściej biorą udział w konkursach o niższej randze, ale takich które również pozwalają zdobywać punkty potrzebne, by awansować do wyższej klasy.

Trenują prawie codziennie. W wakacje jeżdżą na obozy, aby szkolić się pod okiem fachowców, mają zajęcia z baletu i sesje z psychologiem.

- Szlifujemy nasze układy taneczne, które prezentujemy na turniejach. Co jakiś czas je zmieniamy - ujawnia tancerka.- To nie jest tak, że na każdym turnieju prezentujesz coś nowego. Byłoby to nierealne.

Passadoble …

Sporo czasu trzeba poświęcić na wypracowanie figur. Są takie tańce, w których jest ich całkiem sporo. To np. pasodoble, czy rumba. Łukasz, partner Mai, najbardziej lub fokstrota. Gdy jadą na turniej nie wiedzą do jakiej piosenki będą tańczyć. Wcześniej znają tylko rodzaj tańca, które muszą przygotować.

- Tempo i każdy układ możemy osadzić w tym utworze. Oczywiście jest tak, że z jedną piosenkę będzie współgrał bardziej, a z inną mniej – mówi Maja.

Co zrobić, aby wygrać?

Nie tylko umiejętności decydują o tym jak parze pójdzie taniec. Ważne jest już samo miejsce na parkiecie jeszcze przed rozpoczęciem konkursu.

- Może się okazać, że w pobliżu jest dużo par i będziecie często się o siebie potykać. Wtedy zdecydowanie trudniej się tańczy – twierdzi Maja.

Są wymogi dotyczące stroju i fryzury. Tutaj z pomocą tancerce przybywa babcia Mai.

- Nauczyła się upinać piękne koki na potrzeby turniejów. Wykonanie takiej fryzury to nie lada wyzwanie. Zabiera sporo czasu, musi wyglądać efektownie i nie może się rozpaść w trakcie tańca – dodaje dziewczyna.

Makijaż Maja wykonuje sama. Dlaczego jest tak „przerysowany”?

- Musi być wyraźny, aby widać go było z trybun - tłumaczy.

Ale to co przyciąga wzrok widzów i jurorów najbardziej to strój tancerki. Pierwsze sukienki Mai szyte były na zamówienie. Były „skromne”, bo w klasach początkowych nie używa się zdobień. Nie były też drogie. Im wyżej się zajdzie, tym za suknię zapłacić trzeba więcej. Odkąd Maja tańczy w klasie „B” może sukienkę zdobić błyszczącymi kamieniami. W standardzie tańczy teraz w czarnej sukni z beżowymi dodatkami i obszytej kryształkami Swarovskiego. Sukienka została odkupiona od starszej koleżanki.

- Często tak robimy, że sprzedajemy swoje sukienki kolejnym dziewczynom, a same kupujemy od tych, które awansują do wyższej klasy. Są zdecydowanie tańsze – wyjaśnia Maja.

Do swoich sukienek tancerki mają sentyment. Dlatego jak mogą odstępują je koleżankom z klubu, aby nadal podziwiać ich piękno.

- Moja ukochana neonowożółta sukienka do standardu „pracuje” na mojej koleżance. Przyjemnie popatrzeć. Bardzo się cieszę, że poszła w dobre ręce – dodaje dziewczyna.

Turnieje organizowane są w różnych zakątkach Polski. Maja ma to szczęście, że jej partner ma prawo jazdy, więc rzadko muszą kogoś prosić o podwózkę. Mama Mai mimo to chętnie jeździ podziwiać córkę.

- Często denerwuję się bardziej niż ona. Zawsze mi się wydaje, że jest córka jest najpiękniejsza i najlepsza na świecie. Staram się jednak być obiektywna i czasem wytykam błędy – mówi Małgorzata Kłucjasz.

- Uwagi mamy są cenne. Bez nich bym się nie rozwijała- przyznaje Maja.

Tak wszystko się zaczęło

-Zamiast chodzić tańczyła – opowiada mama Mai.

Gdy jeszcze była przedszkolakiem chodziła na dodatkowe zajęcia taneczne do Szkoły Tańca Salsa Picante. Potem zmieniła styl i poszła na hip-hop. Przez 2 lata tańczyła w Młodzieżowym Domu Kultury w Pabianicach. Wciąż szukała swojej drogi. Gdy skończyła 7 lat trafiła do Szkoły Tańca Eskadra i zaczęła tańczyć taniec towarzyski.

- W międzyczasie próbowała wielu rzeczy. Grała na keybordzie i flecie, chodziła na capoeirę i jeździła konno, pływała oraz uprawiała akrobatykę. Część z tych aktywności przydała jej się podczas rozwijania pasji jaką jest taniec – dodaje Małgorzata Kłucjasz.

Do końca trzeciej klasy podstawówki Maja nie miała wolnego czasu. Z czasem z części zajęć zrezygnowała. W siódmej klasie podjęła ostateczną decyzję, odpadła jazda konna. Został tylko taniec.