Na ryneczku na Bugaju zaroiło się od polityków i dziennikarzy. Wokół krążyły patrole policji. To dlatego, że w Pabianicach gościł dziś kandydat Lewicy na prezydenta RP, Robert Biedroń. Obyło się bez nieprzyjemnych incydentów, a sam polityk promował akcję „Stop hejtowi”.

- Zaprosiliśmy tutaj Roberta, który nie używa języka pogardy i chyba jest jedynym politykiem, który tego nie robi, a co za tym idzie kandydatem, takim jakiego byśmy chcieli mieć - wprowadził gościa pabianiczanin Michał Pietrzak, szef 523. już Komitetu Biedronia.

Robert Biedroń poruszył tematy, które dziś w kraju są numerem jeden. Mówił o problemach takich miast jak Pabianice ze smogiem, o ostrzelaniu biura europosła Czarneckiego oraz o koronawirusie.

- Słyszałem dziś komentarze, że Polski rząd coś ukrywa, że być może nie ujawniają władze całej prawdy o sytuacji związanej z koronawirusem na terenie naszego kraju. Chciałbym zaapelować jako jeden z liderów opozycji, żebyśmy nie wpadali w histerię, bo histeria będzie najgorszym doradcą w tego typu sytuacjach. Ale z drugiej strony, słyszę także rząd, który mówi, że jesteśmy idealnie przygotowani do tej sytuacji. Ale jak czytam gazety, to widzę że tych przypadków, w których nie jesteśmy na to gotowi, w których rząd jednak nie do końca kontroluje sytuacje, jest zbyt dużo, żeby ufać władzy – mówił.

Przy okazji Biedroń odniósł się do doniesień medialnych dotyczących jego podróży do Chin.

- Nie mam czasu teraz na podróż do Chin. To fake news, nieprawdziwa informacja podana. W związku z tym podjąłem decyzję, że pewnie odwiedzę miejscowości Chiny w Polsce, bo są dwie takie miejscowości – żartował.

Pytania od dziennikarzy, dały również możliwość kandydatowi na słowa krytyki pod adresem partii rządzącej.

- Jak ktoś należy do Prawa i Sprawiedliwości, to za pomocą legitymacji partyjnej może zostać szefem spółki skarbu państwa w radzie nadzorczej, może dzisiaj bez żadnych ograniczeń dostawać nieograniczone fundusze, może nawet dostawać nagrodę, bo jej „się po prostu należało”(…). PiS sobie zrobił z państwa pastwisko, gdzie po prostu się pasie i pasie, a my wszyscy na to patrzymy i z tego stołu pańskiego PiS-u nie wiele spada dla Pabianic, Słupska czy Świdnicy.

Na koniec chętni robili sobie z Robertem Biedroniem pamiątkowe zdjęcia. Dalej spotkanie z kandydatem na prezydenta przeniosło się do Fabryki Wełny. Oczywiście w "eskorcie" policji i Straży Miejskiej.