13 grudnia będziemy mieć w Pabianicach referendum. Wtedy zdecydujemy, czy prezydent Zbigniew Dychto, jego zastępcy i Rada Miejska nadal mają rządzić w mieście, czy musza odejść. Aby referendum było ważne, musi głosować co najmniej 3/5 liczby osób biorących udział w ostatnich wyborach samorządowych. Pod uwagę brane są karty ważne wyjęte z urny. W drugiej turze wyborów na prezydenta, 26 listopada 2006 r., głosowało około 17.200 pabianiczan. Ważnych głosów oddano około 17.000. Czyli w referendum prezydenckim musi wziąć udział przynajmniej 10.400 osób, a w odwołaniu Rady Miejskiej – około 13.000. Wynik będzie rozstrzygający, gdy za odwołaniem prezydenta i Rady Miejskiej oddanych zostanie więcej niż połowa ważnych głosów. To oznacza, że za odwołaniem prezydenta musi zagłosować ponad 5.200 pabianiczan, a za odwołaniem Rady Miejskiej – około 7.000. W Pabianicach uprawnionych do głosowania jest 58.000 osób.
14 grudnia w poniedziałek dowiemy się o wyniku referendum. Jeśli w referendum odwołamy prezydenta, to trzeba będzie czekać do końca grudnia, żeby ta informacja została wydrukowana w Dzienniku Urzędowym. W tym czasie premier będzie wyznaczał komisarza, który zasiądzie w Urzędzie Miejskim czternaście dni po ogłoszeniu.
10 stycznia Pabianicami powinien zacząć rządzić komisarz. To on przygotuje wybory w mieście. Ogłosi je miesiąc później.
7 marca należy się spodziewać wyborów prezydenckich w Pabianicach. To będzie pierwsza tura.
21 marca to data drugiej tury wyborów prezydenta.
Kwiecień jest miesiącem, w którym nowy prezydent zostanie zaprzysiężony. Na posterunku zostanie do października.
Październik 2010 to czas nowych wyborów Rady Miejskiej i prezydenta Pabianic.

Dlaczego będzie referendum

Powodem przygotowywania referendum jest – zdaniem protestujących – zlekceważenie postulatów Społecznego Komitetu Członków Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej i wspólnot mieszkaniowych. Chodziło o obniżenie opłat za ogrzewanie mieszkań, ciepłą wodę doprowadzaną do bloków i usuwanie ścieków.
Podpisy za odwołaniem prezydenta i Rady Miejskiej członkowie Społecznego Komitetu Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej zbierali od 27 lipca. Na czele protestujących stanął przewodniczący komitetu – Ryszard Tkacz. Codziennie od 10.00 do 18.00 (oprócz weekendów) prosili o głosy w kilku punktach na ulicach i pukali też do mieszkań pabianiczan.
Nie obyło się bez kontrowersji. W trakcie zbierania podpisów pojawiły się oskarżenia, że ludzie, którzy je zbierają, niedokładnie informują, o co chodzi. Najpierw pytali lokatora, czy chce podpisać się pod listą dotyczącą obniżenia cen za wodę i ścieki. Dana osoba podpisywała, po czym dowiadywała się, że właśnie zagłosowała za odwołaniem prezydenta i RM.
– Osoby zbierające podpisy były poinstruowane, jak mają to robić. Poza tym dany człowiek powinien przeczytać, co podpisuje. Na liście była dokładna informacja – odpierał zarzuty Tkacz.
Inicjatorzy zebrali wymaganą ilość podpisów w odpowiednim czasie. Ale znów pojawił się problem. Łódzka delegatura Krajowego Biura Wyborczego stwierdziła ponad 800 uchybień w podpisach mieszkańców. Błędy dotyczyły braków numerów PESEL lub nieścisłości w tych numerach (podawanie numerów telefonów lub numerów dowodów zamiast PESEL), braków adresów, pomyłek w adresach i błędnych numerów mieszkań. Część podpisów pochodziła też od osób, które nie są mieszkańcami Pabianic. Członkowie Społecznego Komitetu Członków Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej do godziny 16.15 w poniedziałek (19 października) mieli czas na ich zweryfikowanie i odesłanie do Łodzi. Udało się im.
 

Kto za to zapłaci


Komisarz wyborczy zarządza drukowanie na koszt państwa obwieszczeń i kart do głosowania: 58.000 na prezydenta i 58.000 na Radę Miejską. Pozostałe koszty pokrywa samorząd.
W 35 komisjach obwodowych zasiądzie po 8 osób. Kolejne 12 to Miejska Komisja ds. Referendum. Każdy członek komisji obwodowych dostanie po 135 zł, przewodniczący – 160 zł, a jego zastępca – 150 zł.
– W komisjach zasiądą 4 osoby wskazane przez stowarzyszenie pana Tkacza i 4 osoby wskazane przez prezydenta Dychtę – wyjaśnia Adam Marczak, sekretarz miasta. – Referendum będzie kosztować miasto około 109.900 złotych.
– Z tego powodu nie odbędzie się sylwester miejski na Starym Rynku – mówi prezydent Dychto. – Nie mamy już pieniędzy na taką imprezę.
– Nie będzie też Jarmarku świątecznego, bo tego dnia jest akurat referendum i musi być zachowana cisza wyborcza – dodaje Grzegorz Mackiewicz, przewodniczący Rady Miejskiej.

 

Co Pan na to?

Dwa pytania do prezydenta Zbigniewa Dychty:

Czuje się Pan winny?
– Nie. Jest mi zwyczajnie przykro. Ciężko pracowałem przez te 3 lata i w zasadzie poślizgnąłem się na g.... Przecież nie od prezydenta zależą podwyżki cen ścieków, wody i ciepła. Prosiłem prezesów spółek, by podnosili ceny minimalnie, na tyle, ile muszą.

Jeśli Pan przegra referendum...
... to mam co robić. W domu czekają na mnie dwie wnuczki. Zosia jest już tak duża, że razem możemy się bawić. Dzieci budują się, więc chcę im pomóc i przypilnować, żeby robota była porządnie wykonana. Nie będę się nudził.