Pabianiczanka każdego dnia toczy bój o godne życie swojego syna. Norbert choruje na mózgowe porażenie dziecięce, padaczkę lekooporną, obustronny niedowład somatyczny i encefalopatię. Miewał ataki agresji. Z tego powodu Anna przez długi czas bała się wychodzić z synem na spacery, czy do sklepu. W czasie pandemii wyciszył się. Dobrano mu odpowiednie leki, które dały rezultat. Obecnie można je było częściowo odstawić.

- Na mnie duży wpływ ma to jak funkcjonuje ma Norbert. Jak z nim jest dobrze, to i mi jest lepiej. Gdy on jest w złej formie pojawia się więcej problemów i jak każdy człowiek, tak i ja łapię dołek.

Mimo, że jest pedagogiem i wiele historii w życiu słyszała sama nie może sobie dać rady z tym, że jej dziecko jest niepełnosprawne.

- Większość rzeczy jestem w stanie wytłumaczyć logicznie. Nie potrafię sobie jednak poradzić do końca z akceptacją choroby dziecka. To jest szalenie trudne. Zdarzają się takie sytuacji, że jak patrzę na innych rodziców zdrowych dzieci wyobrażam sobie jakby to było. Mój syn nigdy nie będzie samodzielny, nie założy rodziny, beze mnie sobie nie poradzi.

Do tego wciąż istnieje obawa, że Norbert sprzed półtora roku wróci. Że znów będzie agresywny, może ją np. uderzyć. A chłopiec jest coraz silniejszy, bo rośnie. Ma 13 lat.

Norbert jest stale rehabilitowany. Gdyby nie pieniądze z 1 procenta podatku nie byłby w tak dobrej formie. Anna ma możliwość dorobienia w innej placówce, w której również jest pedagogiem, ale to i tak nie wystarczyłoby na leczenie chłopca.

Siła na starcie

Anna Skurnica zaczęła biegać ponad 2 lata temu. I to przez przypadek. Wcześniej częściej jeździła na rowerze. Kiedy kolega zaprosił ją na rajd, nie sądziła że chodzi o biegowy.

- Wtedy przebiegłam 2,5 km. Ledwo dałam radę. Ale potem jakoś się wciągnęłam. Zaczęłam biegać z grupą „O co biega” i „Rajsport active”. Nagle zaistniałam w świecie biegowym i oni mnie motywowali – mówi.

Rok temu była wolontariuszką podczas Ultrapark Weekend. Poznała biegaczy z różnych zakątków kraju. Gdy wtedy ktoś powiedział, że to ona za rok przebiegnie 50 kilometrów zaczęła się śmiać. A jednak stało się. W tym roku Anna Skurnica pierwszy raz w życiu pobiegła w biegu ultra i pokonała dystans, który wcześniej wydawał się nieosiągalny. Do tej pory miała za sobą kilka półmaratonów.

- Ludzie we mnie wierzą i to daje mi siłę – mówi.

Ania cieszy się z każdego dnia spędzonego ze swoim synem. Jest aktywna na facebooku. Często możemy oglądać jej zdjęcia z biegowych treningów, a także z aktywności w które włączyła Norberta. Prowadziła blog „Krótka ścieżka”.

Na co dzień pracuje w Ośrodku Profilaktyki i Integracji Społecznej należącej do Miejskiego Centrum Pomocy Społecznej. Jako pedagog pomaga dzieciom i młodzieży od 20 lat temu. Ukończyła Edukację Specjalną – resocjalizację na Uniwersytecie Łódzkim. Na początku kariery zawodowej była oddelegowana do Szkoły Podstawowej nr 3, gdzie realizowała program socjoterapeutyczny.

- Przez lata nabrałam doświadczenia i pewności siebie. W moim osobistym życiu zdarzyło się wiele trudnych rzeczy. Miałam dwa nieudane małżeństwa. Do tego wychowuję niepełnosprawne dziecko, które kocham nad życie, ale jest to jednak duże wyzwanie. Ten bagaż doświadczeń wykorzystuję w swojej pracy. Potrafię się w to wczuć i pomagać ludziom, właśnie dzięki temu, że wiele przeszłam – dodaje.

Anna Skurnica głównie pracuje z dziećmi, które mają problemy rodzinne. Te przekładają się na problemy z zachowaniem. Pomaga im w nabyciu umiejętności radzenia sobie w każdej sytuacji. Obecnie są to indywidualne konsultacje. Przed wybuchem pandemii koronawirusa prowadziła też terapię grupową zarówno w szkołach podstawowych, jak i w ośrodku.

- Zajęcia grupowe również mają na celu korekcję zachowań niepożądanych u dzieci. To jest nauka radzenia sobie z emocjami, nazywanie uczuć, nauka świadomego życia, komunikacji z innymi ludźmi, również radzenie sobie ze stresem – mówi. - Uważam, że w szkołach powinien być przedmiot socjoterapia. Może inaczej nazwany, ale chodzi mi o to, żeby dzieci uczyły się komunikacji interpersonalnej i postępowania w konfliktach.

Trudny czas dla wszystkich

Dzieci, które potrzebują pomocy psychologiczno-pedagogicznej jest coraz więcej. Pandemia swoje dołożyła. Dlatego przybyło dzieci z zaburzeniami depresyjnymi. Często są one związane ze szkołą. Dzieci nie chcą do niej wracać, boją się, bo w czasie pandemii straciły kontakt z rówieśnikami. Niektórym bardziej odpowiadała nauka on-line, bo było prościej. Mieli lepsze oceny, ale też łatwiej im było zdać z klasy do klasy. Część dzieci podczas pandemii była bardzo pilnowana przez rodziców i w ogóle nie wychodziła z domu. Zamykali się w internecie. Niektórzy obawiają się, że nauczyciele będą chcieli nadrabiać zaległości.

- Jest też grupa dzieci, które nie miały problemów w relacji z rówieśnikami przed pandemią. Te sobie radzą. Problem jest z tymi, które miały je przed pandemią, a izolacja od rówieśników jeszcze to pogłębiła. Spowodowała, ze one się całkiem wycofały.

Anna Skurnica obserwuje swojego syna, Norberta. Uważa, że dzieci niepełnosprawne jeszcze więcej straciły na pandemii. Przez to, że nie chodziły do szkoły nie miały w tym czasie rehabilitacji, która pomaga w walce z chorobą.

- U nich taka długa przerwa często powoduje, że dziecko traci wszystko to, co wypracowało do tej pory. Oni to stracili, zapomnieli, muszą się od nowa uczyć – mówi.

Anna zawsze była pogodną osobą.

- Wmówiłam sobie, że chce sobie poradzić. Potrafię rozładować atmosferę. Chce żeby wszyscy wokół mnie się dobrze czuli. Dziś już wiem, że to nie jest tak, że każdy ci dobrze życzy. Z drugiej strony to, że mogę pokazać, że u mnie jest dobrze, że się układa znaczy dla mnie dużo. Jest grono ludzi, którzy mnie wspierają i motywują dalej – opowiada.

Jej mentorem jest córka, Angelika. To dorosła kobieta, która jest zdaniem Anny bardzo mądra życiowo. To ona pomaga jej w wielu problemowych sytuacjach. Na co dzień może też liczyć na swoich rodziców. Są na emeryturze i zajmują się Norbertem, gdy Anna potrzebuje czas wolny.

- Dużo rzeczy obracam w żart. Tak jest łatwiej – podsumowuje. - Jeszcze dodam, że bycie samemu nie jest takie złe. Może być fajnie. Ja się czuję szczęśliwa.