W przedsezonowym sparingu pabianiczanie rozbili zgierzan 8:0. Grający bez dwóch filarów ofensywy: Jakuba Rozwandowicza i Ołeha Korobki „zieloni” w całym meczu wypracowali tyle okazji, że można nimi obdzielić połowę rundy.

Najpierw z bliska głową nieczysto w piłkę trafił Damian Madaj. Później „Kuter” zawiódł w sytuacji sam na sam, gdy zbyt nisko przerzucał piłkę nad bramkarzem. W kolejnej akcji Szymon Przyk świetnie przyjął piłkę ,wpadł w pole karne, ale kopnął w nogę padającego na ziemię golkipera ze Zgierza. Po rzucie wolnym głową uderzał Dawid Mazur, lecz bramkarz przerzucił piłkę nad poprzeczką.

Seryjnie bitych kornerów i nieustannej kotłowaniny pod bramką gości nie liczyliśmy. Wyraźnie brakowało człowieka, którego – kolokwialnie mówiąc – piłka znalazłaby w polu karnym. Który umiałby strzelić w bramkę. Przyk zdołał minąć bramkarza, lecz posłał piłkę obok słupka. Po rzucie rożnym i zgraniu piłki głową przez Pawła Leonowa, Sebastian Dresler zdołał głową trafić do siatki. Radość była przedwczesna, bo sędzia odgwizdał faul na bramkarzu.

W 42. minucie wreszcie padł gol. Po akcji, jakiej w tym meczu oglądaliśmy wiele. Po prostopadłym podaniu Madaj wbiegł w pole karne i zagrał do środka. Przed pustą bramką stał Przyk, ale piłka przeszła mu między nogami. Na szczęście przejął ją Patryk Wojtyniak i z pięciu metrów wcisnął do bramki. Było 1:0.

Jeszcze przed przerwą powinny paść dwa gole dla „zielonych”, ale w doskonałych sytuacjach na herosa bramkarza ze Zgierza wykreowali Przyk i Kamil Kozanecki.

W 50. minucie gospodarze trafili do siatki. Po szybko rozegranym rzucie wolnym, w pole karne wbiegł Madaj i wyłożył piłkę przed bramkę do Leonowa. Kapitan „zielonych” z zimną krwią podwyższył na 2:0.

Wydawało się, że worek z bramkami rozwiązał się na dobre. Ale w tym meczu nie było takiej sytuacji, której Włókniarz by nie zmarnował. Po podaniu Wojtyniaka, jego dwóch kolegów przed pustą bramką nie potrafiło celnie kopnąć do siatki. Potem Leonow mógł wyjść sam na sam z bramkarzem, ale za daleko wypuścił sobie piłkę.

Wyliczamy dalej: w 66. minucie w sytuacji sam na sam Przyk po podaniu Kamila Staniewskiego wślizgiem trafił piłką w bramkarza, później golkiper ze Zgierza wybił mocny strzał Dawida Kosatki. W 80. minucie w polu karnym kapitalnie obrońcę przełożył Leonow, ale jego uderzenie znów odbił golkiper. Dziesięć minut później po akcji Pawła Jacha, strzał Staniewskiego bramkarz ze Zgierza obronił w sobie tylko znany sposób. Wreszcie w doliczonym czasie gry sytuację sam na sam zmarnował Kosatka, a po uderzeniu Staniewskiego zamiast trzeciego gola, gospodarze mieli tylko rzut rożny.

Włókniarz wygrał 2:0. Zwycięzców się nie sądzi. Za chwilę nikt o tym meczu i o wyżej opisanych pudłach nie będzie pamiętał. Niemniej, gdy na boisku rywalem będzie nie beniaminek, ale zespół, z którym przyjdzie Włókniarzowi bić się o IV ligę, marnowanie na potęgę tak doskonałych sytuacji, może się zemścić. A stratę punktów przy tak wyrównanej czołówce, ciężko będzie odrobić.

Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego 15 sierpnia, zegarowego i kibica Włókniarza, Pana Wicka, czyli Mirosława Wlazło.

Włókniarz: Nowacki – Staniewski, Leonow, Mazur, Jarych – Dresler (66. Gorący), Wojtyniak, Madaj (66. Kosatka), Szafoni (73. Jach) – Kozanecki (60. Mucha), Przyk (90. Oberle).