Sytuacja GLKS Dłutów jest w tej chwili taka, że każdy punkt trzeba brać niemalże z pocałowaniem ręki. Dzięki sercu, płucom i wątrobie zostawionej na murawie w Dłutowie gospodarze sięgnęli po niezwykle cenne jedno „oczko”.

Coś w tym jest, że derby rządzą się swoimi prawami. Na papierze faworytem był beniaminek z Konstantynowa, przed mecze mający na koncie aż pięć razy więcej punktów niż dziesiątkowani przez rozmaite problemy kadrowe, gospodarze.

W pierwszej połowie dłutowianie mieli jedną naprawdę klarowną sytuację do strzelenia gola. Niestety, po uderzeniu Dawida Krystery świetnie spisał się golkiper z Konstantynowa i wybronił strzał. W 43. minucie rywale wykonywali rzut wolny. Uderzenie w dalszy róg wpadło „za kołnierz” Dawidowi Bukowieckiemu i miejscowi przegrywali 0:1.

Po zmianie stron grający w osłabionym składzie (brak m.in. Bartłomieja Sendala, Bartłomieja Kaczmarka i Ernesta Bartłomiejczyka) Dłutów zdołał wyrównać. Bohaterem akcji w 60. Minucie był Paweł Jach. Doświadczony napastnik został sfaulowany w polu karnym i on sam wymierzył sprawiedliwość z rzutu karnego. Było 1:1.

Goście rzucili się do ataku, Dłutów mądrze się bronił, z rzadka kontratakując. W końcówce przyjezdni bili bodaj pięć kornerów z rzędu, ale bez skutku. Dłutowianie dowieźli cenny remis do końca.

GLKS: Bukowiecki – Woch, Skiba, Witczak, Wojna – Ciniewski, Łańcuchowski, Krystera, Malinowski (A. Mosiński), D. Mosiński – Jach.