Bramki ŁKS-u przez pełne 90 minut strzegł 19-letni Adrian Olszewski, a po przerwie do ataku wszedł jego rówieśnik – Przemysław Kita. W barwach Widzewa zaś 80 minut rozegrał Maksymilian, a 45 min Jakub Rozwandowicz. Z ławki poczynaniami gospodarzy dowodził Andrzej Kretek. Co ciekawe, cała grająca czwórka, a także trener Kretek to wychowankowie pabianickiego Włókniarza.

 

Od pierwszych minut spotkanie zaczęło dwóch pabianiczan. W bramce ŁKS-u wybiegł Adrian Olszewski, zaś na pozycji defensywnego pomocnika w Widzewie rozpoczął Maksymilian Rozwandowicz. Do przerwy zdecydowanie dominującą stroną byli zawodnicy Widzewa, którzy prowadzili już 2:0 po dwóch trafieniach Bartosza Narożnika. W ostatniej akcji tej części bramkę kontaktową zdobył jednak mający 138 występów w ekstraklasie Paweł Sasin.

Po przerwie na boisku zameldowało się dwóch kolejnych pabianiczan i mieliśmy na murawie komplet. Jakub Rozwandowicz wszedł na pozycję ofensywnego pomocnika, zaś Przemek Kita na swoją nominalną pozycję - atak.

Zdecydowanie lepiej w mecz wprowadził się Kita, który do spółki z Rafałem Kujawą wyraźnie rozbujał ŁKS. Najlepszym dowodem na występ Kity niech będą statystki. Po wejściu na boisko w ciągu 45 min zdobył 4 bramki i doprowadził swoich kolegów do efektownej wygranej 5:2.

Już osiem minut po wznowieniu Kita wyrównał głową pokonując Pytkowskiego. Po kolejnych sześciu minutach z bliska skierował piłkę do siatki, zamykając oskrzydlającą akcję partnerów.

W 70. min dostał piłkę w polu karnym i z obrońcą rywala na plecach obrócił się, z bliska pakując piłkę do siatki sytuacyjnym uderzeniem „z czuba”. Ostatnia z czterech bramek to rajd lewą stroną zakończony celnym trafieniem tuż przy słupku. Warto dodać, że Przemek mógł także zanotować asystę, ale po jego dograniu Kujawa z najbliższej odległości trafił w Pytkowskiego. Kita miał też szansę na piąte trafienie, ale w końcówce spotkania po błędzie stoperów przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem rywali.

 

Dla 19-letniego Kity minione kilka dni było bardzo udane. Dziś w niespełna 25 minut zdobył 4 bramki, a kilka dni temu w sparingu pierwszej drużyny z juniorami pokonał bramkarza aż sześciokrotnie.

 

Jeśli chodzi o pozostałych pabianiczan, to Adrian Olszewski przy pierwszych dwóch trafieniach nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Pierwsza bramka to celne uderzenie z bliska, a w drugiej Narożnik po prostu okiwał „Tutka” w sytuacji sam na sam i skierował piłkę do siatki. Z dobrej strony pokazał się w drugiej połowie, broniąc uderzenie z bliska jednego z Widzewiaków.

Maksymilian Rozwandowicz zaś mocno pracował w defensywnie, a Jakub Rozwandowicz dograł kilka prostopadłych piłek swoim partnerom. Więcej ciężko było mu zrobić, bo w drugiej połowie jego drużyna praktycznie nie istniała w ataku.

Największym przegranym był chyba jednak dziś trener Andrzej Kretek, który kompletnie nie trafił ze zmianami w tym meczu i ze stanu 2:0 przegrał aż 2:5.