- Trener uczulał nasz zespół przed meczem, że mają uważać na Bartosza Bronkę i Piotra Stelmasiaka – mówi Jacek Zarzycki, prezes Włókniarza. – Obaj strzelili gole, które przesądziły o naszej porażce.

Na 1:0 trafił Bronka w 21. minucie. Niemal dwadzieścia minut później do remisu doprowadził Jakub Rozwandowicz. Kuba niczym rasowy napastnik dostał podanie z prawej strony, przyjął piłkę, złapał bramkarza na wykroku i posłał futbolówkę w dalszy róg bramki.

Tuż przed przerwą na boisku w Konstantynowie doszło do dantejskich scen. Piłkarz KAS niezwykle ostro potraktował Szymona Przyka, a potem… stanął mu na głowie. Ta sytuacja wyprowadziła z równowagi Pawła Leonowa.

- „Leon” coś krzyknął do sędziego, który pokazał mu bezpośrednią czerwoną kartkę – opisuje zajście prezes Włókniarza.

Grający w osłabieniu „zieloni” starali się strzelić bramkę. Stwarzali sytuacje. Konkretniejsi byli jednak gospodarze – w 74. minucie Adrian Nowacki po raz drugi w piątkowy wieczór musiał wyciągać piłkę z siatki. Strzelcem gola był Stelmasiak.

- On ma instynkt strzelecki, czyli coś, czego nam zabrakło w tym meczu – przyznaje Zarzycki.

Z ostatnich sześciu spotkań Włókniarz wygrał tylko jedno. To stanowczo za mało, by liczyć się w walce o pierwsze miejsce w tabeli. Czy „zieloni” popadli w kryzys?

- Nie używałbym słowa „kryzys” – mówi Zarzycki. – Naszą bolączką jest skuteczność. Wypracowujemy dużo sytuacji, których nie potrafimy zamienić na gole. W obronie też nie wyglądamy źle, bowiem mamy drugą najszczelniejszą defensywę w lidze.

Za tydzień Włókniarza czekają kolejne derby powiatu – u siebie z Iskrą Dobroń.

Włókniarz: Nowacki – Acela, Leonow, Wojtyniak, Kowalski (80. Kosatka) – Jarych, Madaj (65. Mazur), Mucha, Korobka – Przyk (55. Kozak), Rozwandowicz (77. Kozanecki).