Widzew – Legia, na ten klasyk czekali wszyscy w Polsce. Oba zespoły spotkały się na boisku po sześciu latach przerwy. W ekipie z Łodzi było dwóch pabianiczan – na ławce jako trener bramkarzy Mariusz Jabłoński oraz grający w pierwszym składzie napastnik Przemysław Kita.

26-letni napastnik znad Dobrzynki nie pękał przed defensorami Legii, choć grał naprzeciw reprezentantów Polski: Artura Jędrzejczyka i Igora Lewczuka oraz reprezentanta na młodzieżowe mistrzostwa Europy, Mateusza Wieteski. W pierwszej połowie Kita wypracował najgroźniejszą okazję dla łodzian – w 40. minucie jego strzał z ostrego kąta na rzut rożny wbił Radosław Cierzniak.

Po przerwie pabianiczanin był znacznie skuteczniejszy. W 73. minucie po akcji prawą stroną i centrze w pole karne wydawało się, że to Kita zdobył gola. Okazało się jednak, że piłka odbiła się nie od jego nogi, lecz od nogi Jędrzejczyka.

W 90. Minucie trener Marcin Kaczmarek zdjął z boiska pabianiczanina, w jego miejsce desygnując do gry Rafała Wolsztyńskiego. „Kompletnie nie rozumiem decyzji trenera” – podsumował tę zmianę ekspert Polsatu Sport, Artur Wichniarek.

Ostatecznie Widzew przegrał z Legią 2:3 i odpadł z Pucharu Polski.