Lista piłkarzy, z których nie mógł skorzystać Artur Dziuba była naprawdę imponująca. Nie grali m.in.: Igor Kocik, Maksymilian Kowalski, Dawid Acela, Dawid Mazur, Sebastian Dresler, Sebastian Mucha, Patryk Wojtyniak, Jakub Rozwandowicz, Kamil Staniewski i Kamil Kozanecki. Z tych piłkarzy można wystawić naprawdę mocną drużynę. Poza tym na boisku ChKS Łódź nie pojawił się żaden z czterech testowanych przez klub nowych graczy.

Już w 5. minucie piłkarze z Brzezin pokonali Adriana Nowackiego. 120 sekund później w zamieszaniu piłka spadła pod nogi Damiana Madaja. „Kuter” płasko uderzył sprzed pola karnego i piłka zatrzepotała w siatce. Kolejny gol dla „zielonych” padł w 36. minucie, gdy po zagraniu spod linii końcowej Szymon Szafoni niezwykle precyzyjnym uderzeniem przy słupku zapewnił nam prowadzenie.

Radość z drugiego gola trwała niecałą… minutę. Obrona Włókniarza rozstąpiła się przed piłkarzem Startu niczym Morze Czerwone przed Mojżeszem i napastnik z Brzezin mocnym strzałem w dalszy róg wyrównał. A jednak Włókniarz do przerwy prowadził. W 44. minucie prawą stroną pomknął aktywny Dawid Kosatka. Miał dużo miejsca, by dośrodkować idealnie na głowę do Szymona Przyka, który nie miał kłopotów z umieszczeniem piłki w siatce.

Po przerwie trener Artur Dziuba wprowadził kilku rezerwowych i w defensywie Włókniarza od razu zaczęło dochodzić do dantejskich scen. Pięć minut po przerwie pabianiczanie tylko obserwowali jak brzezinianie szybko wymieniają piłkę przed bramką i doprowadzają do wyrównania 3:3.

W ataku graliśmy kiepsko, nijak nie potrafiliśmy zagrozić bramce Startu. Z kolei nas ratował słupek (w 66. minucie) oraz spalony piłkarza z Brzezin, dzięki czemu nie została uznana bramka. Jedyna godna sytuacja ze strony Włókniarza miała miejsce w 74. minucie, gdy bramkarz rywala musiał porządnie napocić się po woleju Szafoniego.

W 76. minucie było 4:3, gdy piłkarz z Brzezin zakręcił Damianem Froncalą i mocno uderzył w dalszy róg. Cztery minuty później po raz drugi w tym meczu uratował nas słupek. Kolejne 60 sekund później nie uratowało nas już nic, gdy rywale znów ośmieszyli naszą defensywę we własnym polu karnym i strzałem z bliska pokonali Nowackiego.

Wielki szacun dla Oskara Nazarczyka, który jako jedyny biegał po boisku w krótkich spodenkach bez getrów. Brrr…

Włókniarz: Nowacki – Jarych, Piotrowski, Leonow, Kosatka – Szafoni, Madaj, Nazarczyk, Sobytkowski, Rokuszewski – Przyk. Na zmiany: Oberle, Stokłos, Froncala, Łopatecki, Potrzebowski.