Jedyny gol sobotniego spotkania padł w 42. minucie po mocno kontrowersyjnym rzucie karnym dla Orła.

- Faul widział chyba tylko arbiter. Zresztą pan z gwizdkiem miał swoje interpretacje fauli, pomysły na kartki i kary dla nas – mówi Eugeniusz Frankowski, kierownik GLKS Dłutów. – Pod koniec spotkania powinna być „jedenastka” dla nas, ale sędzia puścił grę dalej i karnego nie gwizdnął. To jakiś młody arbiter, chyba debiutował w „okręgówce”. Wcześniej nam nie sędziował.

Niewiele pomogły ofensywne zmiany Leszka Rosińskiego, który w drugiej połowie wpuścił na boisko napastników: Mateusza Żabolickiego i Przemysława Klimczaka.

GLKS Dłutów – Orzeł Parzęczew 0:1 (0:1)

Dłutów: Bukowiecki – Stelmach, Strzelec, Grala, Skiba – Woch (85. Borowiec),. Golik (70. Mosiński), Stolarek, Sulima, Krasnopolski (46. Żabolicki) – Biskupski.