Podopieczni Leszka Józefiaka zakończyli sezon na 6. miejscu w szesnastozespołowej stawce, co na pierwszy rzut oka pozwala stwierdzić: „tragedii nie było”. Gdy jednak zagłębimy się w poczynania „fioletowych”, to każdy trzeźwo myślący złapie się za głowę, patrząc na ich wiosenne wyczyny.

Trzeba bowiem jasno oddzielić wyniki z jesieni, które były zdecydowanie ponad stan oraz te z wiosny, gdy PTC było jedną z najsłabszych drużyn w lidze. Jaki jest zatem faktyczny potencjał tej drużyny? Wydaje się, że mniej więcej środek tabeli to wszystko, o co bez zdecydowanych wzmocnień mogą walczyć „fioletowi”.

W wyniki z jesieni nie ma się co zagłębiać, bo były już wiele razy analizowane. 34 punkty w 15 meczach, 4. miejsce w tabeli o cztery oczka za liderem – Górnikiem Łęczyca, 9 zwycięstw, 3 remisy (z czego 2 na sam koniec rundy) i 3 porażki (na inaugurację z Dłutowem, pechowo z MKS-em II Kutno oraz minimalnie z liderem z Łęczycy), bramki 33:22.

Dla porównania ta sama drużyna wiosną zdobyła w 15 meczach… 14 punktów! Jest to dwunasty wynik w lidze, biorąc pod uwagę wyniki tylko z wiosny. Tyle samo punktów zgromadziła 12. na koniec sezonu Polonia Andrzejów, a mniej tylko spadkowicze – 15. LKS Gałkówek (12 punktów), 13. GLKS Dłutów (11 punktów) oraz czerwona latarnia LKS Różyca (9 punktów). Wiosną „fioletowi” odnieśli zaledwie 3 zwycięstwa (efektowne 4:0 na inaugurację z Dłutowem, szczęśliwe 1:0 ze Stalą Głowno oraz 2:0 z Polonią Andrzejów), 5 meczów zremisowali (2:2 z Andrespolią Wiśniowa Góra, 2:2 z Orłem Parzęczew, 0:0 z Victorią Rąbień, 0:0 z KKS-em Koluszki, 2:2 z LKS-em Różyca). Pozostałe 7 spotkań „fioletowi” przegrali (aż 4 z nich w stosunku 1:2), a czarę goryczy przelało haniebne 0:7 z Pogonią Rogów. Co prawda, zespół z Rogowa wzmocniony zawodnikami IV-ligowego Włókniarza Zgierz wiosną był drugą siłą ligi (30 punktów) po Górniku Łęczyca (43 punkty), ale mimo wszystko takie porażki klubowi z ponadstuletnią historią po prostu nie przystoją. Fatalni pabianiczanie byli szczególnie na wyjazdach, gdzie w 7 meczach zdobyli ledwie 3 punkty (1 wygrana i 2 remisy).

W ogóle postawa PTC przypominała udrękę, a od pewnego momentu można było wręcz odczuć, że sami piłkarze z niecierpliwością oczekują zakończenia całkiem nieudanej rundy. Pabianiczanie bowiem z walki o awans odpali dość szybko, a spadek im nie groził. Więcej by powiedzieć, iż przez niemal całą rundę pomimo słabych zdobyczy punktowych utrzymywali wysokie 4. miejsce. Dopiero na sam koniec rundy zostali wyprzedzeni przez KKS Koluszki i Victorię Rąbień. Zęby, aby zaatakować pozycję „fioletowych”, ostrzyły sobie już także Stal Głowno (oczko mniej) oraz Kolejarz Łódź (trzy punkty mniej), ale ostatecznie nie zdążyły dogonić PTC.

Tym samym pabianiczanie zakończyli rozgrywki na przystępnym na pierwszy rzut oka 6. miejscu. Strata do zwycięzcy ligi – Górnika Łęczyca wyniosła jednak, bagatela, 33 punkty!

Pora przyjrzeć się wykonawcom. W ciągu całego sezonu trykot Pabianickiego Towarzystwa Cyklistów w meczach ligowych założyło 30 zawodników. W bramce grali 21-letni Adam Wilczyński (18 występów) oraz rok młodszy Radomir Znojek (13 występów, z czego raz w polu). Zdecydowanie lepsze wrażenie sprawiał ten drugi.

Najwięcej występów (29) z linii obrony zanotował będący nie do zajechania wychowanek PTC, 25-letni Paweł Drewniak. Do czasu kontuzji linią defensywną dowodził 24-letni Rafał Raźniewski, który był jej najpewniejszym punktem. „Raźny” zagrał w 20 spotkaniach, więcej występów uniemożliwiła mu poważna kontuzja kolana. Później obowiązki środkowego obrońcy przejął pozyskany przed sezonem 24-letni Dawid Kaźmierczak, który zanotował 18 występów, z czego aż 12 wiosną. Kiedy tylko pozwalały mu na to obowiązki służbowe, do dyspozycji trenera był także 23-letni Robert Bomba (16 występów) próbowany także na pozycji defensywnego pomocnika. Niemałą cegiełkę dołożył także doświadczony 36-letni, ale wciąż momentami niezastąpiony Łukasz Pintera (17 meczów). Tylko jesienią w 5 meczach wystąpił 24-letni Kamil Wlazło, który zimą nie wznowił treningów. Szanse debiutu dostali juniorzy: 19-letni Przemysław Bartyzel (4 mecze) oraz rok młodsi Michał Madejski (6 meczów) i Patryk Przybylski (4 mecze).

W pomocy niezmiennie pomimo upływu lat karty rozdawał 36-letni Rafał Komorowski, któremu w każdym meczu wyraźnie „chciało się chcieć”. Szkoda, że czasem brakowało mu wsparcia od kolegów. Mimo to sam brał na swoje barki ciężar rozgrywania. Wystąpił w 25 meczach, zdobył 1 bramkę i zanotował 6 asyst (najwięcej w drużynie). Do pewnego czasu dzielnie wspierał go dobry technicznie i wybiegany 24-letni Rafał Bargiel (22 występy). Podstawowym zawodnikiem był także waleczny 21-letni Mateusz Kling, który rozegrał 25 meczów i zanotował 4 asysty. 21 występów, ale głównie jako zmiennik (tylko 812 minut) zanotował 22-letni Łukasz Madajczyk – autor 4 bramek i jednej asysty, ale przede wszystkim zawodnik z „gorącą głową”. Trzy żółte i dwie czerwone kartki to sporo jak na 812 minut gry. Sporo szumu na skrzydle robił 20-letni Mateusz Przybylski. „Małpa” zagrał w 25 meczach i zanotował 1 bramkę i 4 asysty. Swojego potencjału wciąż nie wykorzystuje dynamiczny 23-letni Mateusz Gromadzki. Ledwie 12 występów (481 minut) i tylko 1 asysta to zdecydowanie za mało. Tylko jesienią grali pozyskany z Burzy Pawlikowice 31-letni Michał Błoch (zimą wznowił treningi, ale przerwał je przed startem rundy), który wystąpił w 9 meczach oraz 20-letni wychowanek, były kapitan juniorów - Miłosz Łondka (7 meczów), który wiosnę ze względu na studia na poznańskim AWF-ie spędził w Sokole Pniewy, z którym świętował awans do IV ligi. Jeden występ na inaugurację sezonu okraszony bramką zanotował najskuteczniejszy zawodnik drużyny juniorów – 18-letni Arkadiusz Szewczyk. Wiosną głównie w pomocy grał także nominalny napastnik - Rafał Cukierski. 21-letni były snajper Włókniarza Zelów zagrał we wszystkich 30 meczach sezonu, strzelając 7 bramek (6 jesienią) i notując 4 asysty.

Uosobieniem ataku PTC był oczywiście Piotr Szynka. 21-letni napastnik zdobył 24 bramki (16 jesienią) w 27 meczach i zanotował 6 asyst. Tym samym miał udział w niemal 60 proc. wszystkich bramek zespołu, co mówi samo przez się. Zimą próbował po raz drugi przebić się do Włókniarza Zelów, ale po raz drugi bezskutecznie. Swoje zrobił także Przemysław Felczak. 11 bramek w 27 meczach nie jest może powalającym wynikiem, ale warto zauważyć, iż „Felek” wchodził głównie z ławki i na boisku przebywał łącznie 1.562 minuty, co daje tylko 17 pełnych meczów. Ponadto dołożył do tego aż 5 asyst. W 20 meczach wystąpił Tomasz Janica, który robił dużo wiatru, ale bramki żadnej nie zdobył. W pierwszym meczu sezonu kontuzji doznał 19-letni Jacek Hiler i na boisku już się nie pojawił. Trzy razy z ławki wchodził 18-letni Paweł Hetmanek, a raz jego rówieśnik Michał Kopka. Cztery razy szansę dostał 20-letni Kamil Świderski.

Czy jednak przyszłość rysuje się w szarych kolorach? Wydaje się mimo wszystko, że nie. W PTC następuje przemiana pokoleniowa, w całym sezonie wystąpiło aż 16 zawodników urodzonych po roku 1991. W nowych rozgrywkach będą oni zapewne dostawać jeszcze więcej szans i na pewno będą popełniać błędy, ale muszą się ogrywać i zdobywać doświadczenie, które z czasem zaprocentuje. Warto dodać, że niemal całą wiosnę „fioletowi” zmagali się z kłopotami kadrowymi i zdarzały się mecze, w których bramkarz musiał wchodzić z ławki w pole. Mała liczba zawodników na treningach, liczne kontuzje, kartki i sprawy zawodowe zawodników z pewnością nie sprzyjały trenerowi. Nie pomogły także kłopoty organizacyjne w klubie. Powoli wszystko idzie jednak ku lepszemu, od lipca w klubie znów będzie ciepła woda i zawodnicy będą choćby mieli gdzie się wykąpać po treningu czy meczu. Tylko tyle i aż tyle. Wydaje się, że gorzej niż wiosną na boisku i poza nim już być nie może i będzie tylko lepiej.