Pechowo rozpoczęli mecz obrońca GLKS, Adam Skiba i napastnik Włókniarza, Szymon Przyk. Obaj zderzyli się głowami, polała się krew.

- Piłkarz Włókniarza pojechał do szpitala na założenie szwów – mówi Krzysztof Świercz, prezes Dłutowa.

W pierwszej połowie pabianiczanie mieli dużą przewagę. Co z tego, skoro mieli mocno rozregulowane celowniki i nie potrafili strzelić w światło bramki. Gdy ta sztuka już się udała, na drodze piłki po strzale Ołeha Korobki jak spod ziemi wyrósł dłutowski obrońca i zablokował uderzenie. Pod koniec pierwszej połowy z kilku metrów nad bramką przestrzelił Damian Madaj. Gospodarze odpowiedzieli tylko raz – gdy celnie z wolnego uderzył Wojciech Kleber.

Po zmianie stron rozwiązał się worek z bramkami. W 49. minucie Sebastian Dresler skutecznym uderzeniem głową wykończył centrę z prawej strony i było 0:1. 180 sekund później po wrzutce Grzegorza Gorącego znów głową uderzał Dresler. Po strzale „Smoczka” niepewnie interweniował Dawid Bukowiecki, a piłkę z najbliższej odległości do siatki skierował Paweł Jach, który zimą przyszedł do Pabianic z… Dłutowa.

„Zieloni” mieli przewagę, ale swoich akcji nie umieli wykończyć celnymi strzałami. A gdy już celnie strzelili z dobitką nie zdążył Tomasz Niżnikowski. Rozochocił się za to Dłutów, za sprawą groźnych uderzeń Adama Barabasza i Dominika Mosińskiego. Wreszcie w 82. minucie na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Kamil Kozanecki. Piłka nabrała poślizgu na mokrej od deszczu murawie, skozłowała przed wyciągniętym jak struna Bukowieckim i zatrzepotała w siatce.

Szansę na podwyższenie wyniku mieli jeszcze Korobka i Kozanecki, ale ich próby chybiły celu.

Dłutów: Bukowiecki – Skiba (4. Kowalczyk), Woch, Witczak, Sońta (70. Afonso) – Łoboda, Ciniewski, Kleber, Łańcuchowski, Mosiński – Barabasz.

Włókniarz: Nowacki – Gorący, Leonow, Kowalski (69. Acela) – Dresler (70. Kozanecki), Wojtyniak, Madaj (74. Nazarczyk), Szafoni (82. Kosatka) – Niżnikowski (82. Szczegodziński), Jach, Przyk (6. Korobka).