Pierwsze dwadzieścia minut to partia piłkarskich szachów. Na biosu oprócz gry w środkowej strefie boiska nie działo się wiele. „Stoimy” – tak podsumował grę swoich podopiecznych trener Włókniarza, Artur Dziuba.

Coś drgnęło właśnie w 20. minucie, gdy Sebastian Dresler z 18. metrów uderzył tuż nad poprzeczką. Dziesięć minut później niemal w tym samym miejscu wybitą przez obrońców piłkę przejął Patryk Wojtyniak i huknął obok słupka. W 35. minucie po uderzeniu głową Dreslera bramkarz KAS z trudem odbił piłkę, którą znów przejęli pabianiczanie. Po wymianie kilku podań i mocnym strzale Bartosza Jarycha, golkiper z Konstantynowa wybił piłkę na róg.

W 41. minucie Wojtyniak precyzyjnie zagrał piłkę na prawo do Ołeha Korobki. Ukrainiec w pełnym biegu minął obrońcę i zagrał tuż przed bramkę, gdzie wślizgiem piłkę do siatki wepchnął nabiegający na nią Paweł Jach.

Radość z prowadzenia trwała niecałe 180 sekund. Obrońcy Włókniarza „na radar” kryli napastnika KAS, który zdołał obrócić się z piłką i uderzyć po koźle. Wyciągnięty jak struna Adrian Nowacki nie zdołał zatrzymać futbolówki, która tuż przy słupku wpadła do siatki. Był to bodaj pierwszy celny strzał KAS w tym meczu.

Po przerwie Włókniarz ruszył do ataku. Dwukrotnie piłkę przed bramkę dogrywał Jach – najpierw zbyt lekko, potem zbyt mocno, by padł z tego gol. Powoli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami przejmowali goście. W 52. minucie złe podanie Pawła Leonowa przejął zawodnik KAS i mocno strzelił. Na szczęście Nowacki wybił piłkę. Pięć minut później gracz gości minimalnie chybił nad naszym okienkiem.

W 74. minucie kontuzji nabawił się Nowacki. Jego zmiennik, Igor Kocik mógł wyciągać piłkę z siatki tuż po wejściu na murawę, jednak uratowała go poprzeczka.

Włókniarz próbował szarpać, bo próbę płynniejszych akcji, konstantynowianie dusili w zarodku. W 80. minucie indywidualny zryw Szymona Szafoniego zakończył się podaniem w nogi stojącego przed bramką obrońcy. Później w polu karnym podcinany był Korobka – gwizdek arbitra milczał. W 87. minucie po centrze Leonowa i główce Kamila Kozaneckiego piłka odbiła się od słupka. Dwie minuty później po strzale gracza KAS, jeden z naszych defensorów wybił piłkę z linii bramkowej.

Jeszcze w doliczonym czasie gry akcję Szafoniego, który mógł dograć przed bramkę do Kozaneckiego, przerwał sędzia… cofając akcję do rzutu wolnego dla Włókniarza. Jakby zapomniał o przywileju korzyści.

Jednak zrzucanie całej winy na arbitra zamazywałoby rzeczywistość. Włókniarz nie wygrał, bo tempo gry było zbyt jednostajne, a próby akcji ofensywnych zbyt czytelne, przez co łatwo rozszyfrowywane przez rywala. Brakowało elementu zaskoczenia, dokładności oraz szybkości podejmowania decyzji.

Jesienią po czterech meczach „zieloni” mieli komplet zwycięstw. Teraz dwa mecze wygrali, w dwóch stracili cztery punkty. Bezpośredni rywale w walce o awans do IV ligi wygrywają wszystko. Ciężko będzie ich dogonić. Dopóki piłka w grze, jest jeszcze szansa…

Włókniarz: Nowacki (74. Kocik) – Kowalski, Leonow, Piotrowski (90. Nazarczyk), Jarych – Dresler (74. Szafoni), Mucha (87. Madaj), Wojtyniak, Korobka (86. Potrzebowski) – Jach (60. Kozanecki), Niżnikowski (81. Kosatka).