Po pierwszej połowie na boisku był remis. Oba zespoły strzeliły po bramce – gospodarze prowadzili, ale na 1:1 wyrównał w 35. minucie Jakub Dobroszek.

Prawdziwy show rozpoczął się po przerwie. Zaczęli gospodarze, którzy w krótkim czasie aż trzykrotnie pokonali Filipa Kmieciaka. Różyca prowadziła już 4:1.

- Po stracie tej czwartej bramki i po przeprowadzonych zmianach coś ruszyło w naszej grze – mówi Piotr Górny, szkoleniowiec Iskry.

To właśnie rezerwowi dali impuls ekipie beniaminka. Na kwadrans przed końcem Mateusz Żabolicki wykorzystał błąd defensora z Różycy, który zagrał mu piłkę pod nogi i strzelił na 4:2. Pięć minut później drugi rezerwowy, Nikodem Nowakowski po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową skierował piłkę do siatki. Iskra już miała kontakt (4:3) z rywalem.

Najlepsze dla Iskry nadeszło w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Gracze gospodarzy zapomnieli o tym, by nie faulować przed własnym polem karnym, bo w Dobroniu gra nie lada specjalista od stałych fragmentów gry. Do rzutu wolnego podszedł Patryk Olszewski i w swoim stylu pokonał bramkarza, dając beniaminkowi remis 4:4.

- Zagraliśmy na boisku faworyta, tak jak powinniśmy zagrać – podsumował Górny.

W rundzie jesiennej Iskra zdobyła 26 punktów, strzelając 48 goli, a 38 tracąc. Dobronianie odnieśli osiem zwycięstw, dwa razy zremisowali i ponieśli pięć porażek.

Iskra: Kmieciak – Pilarz, Klimek, Polit, Pawlak – Dobroszek (Nowakowski), Kacprzyk (Morawski), Dolewka (Żabolicki), Biskupski – Olszewski, Kozłewski.