Gospodarze nie pękli przed uznanymi nazwiskami w szeregach gości. Grali choćby Michał Łabędzki (151 meczów w ekstraklasie), czy Mariusz Zasada (40 meczów). Mimo tego Dłutów objął prowadzenie. W 20. minucie akcję prawą stroną i wrzutkę w pole karne, celnym strzałem zamknął obrońca Adam Skiba. Było 1:0.

- Potem, moim zdaniem, w polu karnym Różycy faulowani byli: najpierw Dominik Mosiński, a potem Łukasz Wojna, jednak sędzia nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego – mówi Piotr Urbaniak, trener Dłutowa.

Karnego w 37. minucie dostali za to goście. I go wykorzystali. Było 1:1. Przed przerwą Dawid Bukowiecki jeszcze raz musiał wyciągać piłkę z siatki, gdy po kornerze przyjezdni celnie strzelili w zamieszaniu po rzucie rożnym.

Po przerwie Dłutów miał okazje, by wyrównać. Najpierw Adam Barabasz uruchomił prostopadłym podaniem Dawida Krysterę, lecz bramkarz z Różycy wybronił uderzenie pomocnika GLKS. Świetną sytuację wypracował sobie Dominik Mosiński, który ograł w polu karnym obrońcę, ale z sześciu metrów posłał piłkę wysoko nad bramką.

Goście wyprowadzili kontrę i zdobyli bramkę na 1:3. Tym bardziej bolesną, że jej zalążkiem okazał się rzut rożny dla… Dłutowa.

- Mecz był bardzo wyrównany i szkoda mi chłopaków, bo zostawili serducho na boisku – podsumowuje trener GLKS.

Dłutów: Bukowiecki (80. Modzelewski) – Sońta (46. Siedlecki), Woch, Stolarek (80. Kaczorowski), Skiba – Wojna (85. Malinowski), Kleber, Ciniewski, Krystera, Mosiński – Barabasz.